W pierwszej partii rozstawiona z "czwórką" Polka nie miała większych problemów z pokonaniem 95. w światowym rankingu Townsend, z którą zmierzyła się po raz pierwszy w karierze. 21-letnia Amerykanka znacznie więcej kłopotów sprawiła jej w drugiej odsłonie, prezentując odważną grę w ataku i posyłając asy serwisowe. Sklasyfikowana na 28. pozycji na liście WTA krakowianka też popisała się kilkoma efektownymi zagraniami. - Myślę, że był to świetny mecz w wykonaniu nas obu. Taylor pokazała kilka niewiarygodnych zagrań w biegu nie wiadomo skąd. Zaskoczyła mnie wiele razy. Bardzo się cieszę, że zdołałam wygrać to spotkanie w dwóch setach - zaznaczyła 28-letnia krakowianka. Jak zaznaczyła, najważniejsza była koncentracja. - Musiałam walczyć o każdy punkt. Było wiele przełamań, wzloty i upadki. Trzeba w takiej sytuacji robić cały czas swoje i nie rozpamiętywać tego, co było. To właśnie zrobiłam - podsumowała Radwańska. Polka na otwarcie w Auckland wygrała z Brazylijką Beatriz Haddad Maia 6:2, 4:6, 6:2. W ćwierćfinale zmierzy się z kolejną Amerykanką Sachią Vickery. Ze 122. tenisistą świata nigdy wcześniej nie rywalizowała. Będzie miała okazję "pomścić" Magdalenę Fręch, która nie sprostała Vickery w kwalifikacjach nowozelandzkiego turnieju. Krakowianka triumfowała w tej imprezie w 2013 roku. Występ sprzed czterech lat był jedynym dotychczas jej startem w tych zawodach.