Radwańska odpadła niespodziewanie w drugiej rundzie po porażce z 79. w rankingu WTA Luczić-Baroni 3:6, 2:6. "Niewiele mogłam zrobić. Mirjana grała bez presji, na pełnej mocy. Ciężko to nawet skomentować, bo wszystko się tak szybko potoczyło. Próbowałam różnych rozwiązań, ale z wszystkim radziła sobie świetnie. Trudno było cokolwiek zdziałać" - powiedziała dziennikarzom 27-letnia Polka. W poprzednim sezonie dotarła w Melbourne do półfinału. Taki sam rezultat uzyskała trzy lata temu. Na drugiej rundzie lub wcześniej zatrzymała się przed tegoroczną edycją tylko dwa razy - w 2009 roku przegrała mecz otwarcia, a w debiucie 10 lat temu odpadła w drugiej fazie zmagań. W wielkoszlemowej rywalizacji w ostatnim czasie słabiej poszło jej dwa lata temu, gdy przegrała pierwsze spotkanie na kortach Rolanda Garrosa w Paryżu. "Odpadnięcie w pierwszym tygodniu turnieju wielkoszlemowego zawsze jest rozczarowaniem, ale czasem taka porażka się przytrafia. Muszę wrócić w przyszłym roku i poprawić się" - zapowiedziała trzecia rakieta świata. Pewność siebie po tym spotkaniu zyskała starsza o siedem lat Chorwatka, która była jednym z tenisowych objawień końcówki lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy m.in. wystąpiła w półfinale Wimbledonu (1999) oraz wygrała deblowe zmagania w Australian Open (1998). Dobrze zapowiadającą się karierę przerwały problemy rodzinne i zdrowotne. Zawodniczka z Bałkanów 10 lat temu wróciła do profesjonalnej gry, ale nie osiąga już tak dobrych rezultatów jak w przeszłości. "Wiem, że potrafię grać mocno i jestem w stanie pokrzyżować plany wielu rywalkom. Czy jestem w stanie to zrobić w siedmiu meczach z rzędu? Oto jest pytanie. Ale wiem, że jestem wystarczająco mocna, by pokonać każdego. Wiedziałam, co muszę dziś zrobić. To kwestia wyjścia na kort i zrealizowania planu. Wykonałam to zadanie dziś perfekcyjnie. Jestem przeszczęśliwa" - podsumowała. Luczić-Baroni po raz pierwszy w karierze wystąpi w trzeciej rundzie singla w Melbourne. Jej rywalką będzie Greczynka Maria Sakkari.