Radwańska w rozmowie z Polskim Radiem przyznała, że po zakończeniu kariery zrobiła zbyt długą przerwę od gry. - Wyszłam na kort po 2,5 miesięcznej przerwie. To był mój błąd, że zrobiłam tak długą przerwę. Po 20 minutach myślałam, że umrę, ale zacisnęłam zęby i wytrzymałam kolejne 20 minut. Po treningu bolały mnie wszystkie stawy w dłoni i zesztywniał bark. Potem bolała mnie tak ręka, że nie mogłam się z nikim przywitać. To świadczy o tym jak bardzo ten organizm jest wyniszczony. Po 40 minutach musiałam zejść z kortu, bo nie byłam w stanie trzymać rakiety w ręku - relacjonowała. 29-latka tłumaczy, że decyzja o przerwaniu startów była jedną z trudniejszych w jej życiu. - Po tym jak ogłosiłam zakończenie kariery, poczułam się tak jakbym umarła, jakby umarł tenis. Był tak duży odzew w Polsce i na całym świecie, że to naprawdę łapało za serce. To była dla mnie bardzo trudna decyzja i nie podjęłam jej w jeden dzień. Chyba najbardziej to do mnie dotarło kiedy usłyszałam odzew z zewnątrz i to nie tylko w Polsce, ale na całym świecie - zaznacza Radwańska. Krakowianka jest przekonana, że poza hobbystyczną grą na korcie będzie też śledzić wyniki aktualnych zawodów. - Nawet jak skończyłam swój turniej dość wcześnie, to oglądałam wszystko do końca i z tym nie mam problemu, bo tenis to całe moje życie. Nie tylko grałam, ale zawsze lubiłam też oglądać i ciekawiło mnie, jak grają koleżanki na innych kortach - dodała.