W ten sposób czwarta obecnie tenisistka w rankingu WTA Tour, w swoim 18. finale w karierze (w tym raz osiągnęła tę fazę w wielkoszlemowym Wimbledonie 2012), odnotowała trzecie zwycięstwo w tym sezonie, po styczniowych triumfach na twardej nawierzchni w Auckland i Sydney. W lipcu poniosła jeszcze porażkę w decydującym meczu na "betonie" w amerykańskim Stanford ze Słowaczką Dominiką Cibulkovą 6:3, 4:6, 4:6. Radwańska jest dopiero czwartą tenisistką, która w tym roku wygrała więcej niż dwa turnieje. Dołączyła do Amerykanki Sereny Williams (dziewięć zwycięstw), Rumunki Simony Halep (cztery) i Białorusinki Wiktorii Azarenki (trzy).- Cieszę się, że wygrałam w Seulu, tym bardziej po takim meczu, prawie trzygodzinnym. To był wielki tenis, gra na najwyższym poziomie. Mecz był bardzo wyrównany i w każdym secie walczyłyśmy do ostatnich piłek. Na szczęście trochę lepsza w nich byłam ja, szczególnie w końcówce trzeciego seta byłam nieco bardziej agresywna i precyzyjniejsza - powiedziała po sukcesie Polka.- To miłe zakończenie wspaniałego tygodnia tutaj. Wszystko było tu wspaniałe, no poza zbyt dużymi pająkami (śmiech), ale miło było widzieć, jak z każdym dniem na trybunach pojawia się coraz więcej osób. Niestety, fakt że doszłam do finału sprawił, że nie miałam zbyt dużo czasu na obejrzenie miasta, choć byłam tu po raz pierwszy, a już wieczorem muszę lecieć do Tokio. Myślę, że to dobry powód, żebym tu wróciła za rok i zobaczyła więcej - dodała.Radwańska w przyszłym tygodniu zagra w turnieju WTA Premier I na twardych kortach w Tokio (z pulą nagród 2,369 mln dol.), który wygrała przed dwoma laty. Została w nim rozstawiona z numerem drugim (z "jedynką" zagra Azarenka), a udział rozpocznie od drugiej rundy, bowiem ze względu na kolizję terminów w pierwszej ma "wolny los". Jej pierwszą rywalkę wyłoni pojedynek Kanadyjki polskiego pochodzenia Aleksandry Wozniak z Włoszką Francescą Schiavone.