Kiedy rozlosowano drabinkę CT Open organizatorzy zacierali ręce. Los skojarzył bowiem ze sobą dwie zawodniczki, które całkiem niedawno wygrały tę imprezę - Radwańską, najlepszą w 2016 roku i półfinalistkę poprzedniej edycji, oraz Kvitovą - triumfatorkę z lat 2012 oraz 2014-15. Obie zawodniczki znają się doskonale i - choć było to ich 13. starcie - trudno upatrywać było w którejś z nich zdecydowaną faworytkę. - Losowanie nie było dla mnie najlepsze, ale z takim obrotem sprawy trzeba się liczyć, kiedy się nie jest rozstawionym. Tym bardziej na tak mocno obsadzonym turnieju jak ten - podkreśliła Polka. Mecz został rozegrany podczas tzw. Opening Night, która każdego roku cieszy się sporym powodzeniem również wśród miejscowej Polonii. Z perspektywy Radwańskiej pojedynek można podsumować krótko - pogrom w pierwszym secie, zacięta walka w drugim, ale ostatecznie porażka. - To była demolka, bo rywalce wychodziło dosłownie wszystko. Grała zdecydowanie, uderzała z siłą, ale precyzyjnie, z głębi kortu. Nie uważam, żebym grała źle, ale na każde moje dobre zagranie ona odpowiadała doskonałym. Nie mogłam z tym nic zrobić - podsumowała pierwszą partię. W drugiej wciąż najwyżej notowana polska tenisistka pokazała, że stać ją na wyrównaną walkę z czołowymi zawodniczkami. Początkowo dała się przełamać, ale potem wygrała trzy gemy z rzędu. Kvitova szybko wyrównała i do końca seta trwała zacięta walka, zakończona tie-breakiem. W nim Radwańskiej najpierw udało zniwelować trzypunktową stratę, ale potem Czeszka okazała się być zbyt dobrze dysponowana. - Było blisko, zabrakło dwóch lub trzech piłek do rozstrzygnięcia seta na moją korzyść. Szkoda, bo w trzecim mogło się ułożyć różnie - skomentowała. Tak wczesne odpadnięcie z CT Open zasmuciło podopieczną trenera Tomasza Wiktorowskiego, ale nie załamywała rąk po porażce. - Wiadomo, że chciałabym tu rozegrać więcej meczów, ale wyszło jak wyszło. Czasem kończy się wszystko bardzo szybko. Zagrałam lepiej niż w Cincinnati, ale przegrałam z będącą w wysokiej formie Petrą. Taki jest sport - powiedziała Radwańska. Teraz przed nią kolejny start w US Open, gdzie tradycyjnie nie spisywała się najlepiej. Jest jednak dobrej myśli, bo ma teraz więcej czasu na przygotowania i przyzwyczajenie się do specyficznych kortów w Nowym Jorku. - Mam nadzieję, że na US Open zobaczycie Agnieszkę z drugiego seta. Zamelduję się tam wcześniej, więc będzie więcej okazji do potrenowania, zapoznania się z kortami. Choć to nie jest miejsce, w którym wcześniej mi się specjalnie wiodło, to może po tylu latach wreszcie uda się coś ugrać - zakończyła 29-letnia tenisistka.