Polska tenisistka wykorzystała moment, kiedy nie gra w turniejach, by odwiedzić w rodzinnym Krakowie imprezę poświęconą swojemu zmarłemu dziadkowi - III Memoriał Władysława Radwańskiego w Tenisie Ziemnym. Interia: Czy rozdawanie autografów i robienie zdjęć podczas takiego wydarzenia jak Memoriał Władysława Radwańskiego, twojego dziadka, to dla ciebie obowiązek czy przyjemność? Agnieszka Radwańska: - To jest bardzo fajna inicjatywa, bardzo fajna impreza. Cieszę się, że akurat mogłam na nią wpaść, że akurat jestem w Polsce, choć wolałabym być w Paryżu (gdzie w sobotę odbywał się finał gry pojedynczej kobiet wielkoszlemowego Rolanda Garrosa - przyp. red.). - To przyjemne, że tyle osób tutaj przyszło, tyle gra w tenisa, i że jest takie zainteresowanie. Fajnie, że ta impreza jest tak duża i cieszy się popularnością. Twój ojciec mówił, że też chciałby w sobotę być w Paryżu, razem z tobą. - Każdy chciałby być w Paryżu w tym momencie, ale takie jest życie. Nie zawsze jest tak, jak chcemy. Bardzo byłaś zdenerwowana po meczu z Bułgarką Cwitaną Pironkową w 1/8 finału (Agnieszka prowadziła 6:2, 3:0, kiedy spotkanie przerwano, a gdy je zakończono dwa dni później, to Polka przy deszczowej aurze, przegrała 10 gemów z rzędu i cały mecz 6:2, 3:6, 3:6). - Trudno, żebym była zadowolona. Widać było, co się działo. Przed tobą kolejne imprezy, na początek korty trawiaste. - Po raz pierwszy będę grała turniej w Birmingham (13-19 czerwca), gdzie wzięłam "dziką kartę". To jest decyzja sprzed kilku dni, ponieważ w tym roku okres między Wielkimi Szlemami w Paryżu i Londynie jest dłuższy o tydzień, zdecydowałam się więc wystąpić w jeszcze jednej imprezie. Potem zagram w Eastbourne (19-25 czerwca) i Wimbledonie (27 czerwca-10 lipca). Zeszły rok zakończyłaś zwycięstwem w mistrzostwach WTA, a finał wypadł symbolicznie, 1 listopada... - Szkoda, że dziadek nie mógł tego zobaczyć, ale pewnie patrzył z góry. Wygranie tej imprezy dużo ci dało? - Na pewno tak. Jest to turniej o znaczeniu ustępującym tylko Wielkim Szlemom, jeden z większych w całych rozgrywkach, więc to ogromny prestiż go wygrać. W dalszej części sezonu są igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro (turniej tenisowy odbędzie się w dniach 6-14 sierpnia). Nawierzchnia to korty twarde, więc chyba nie najgorzej dla ciebie. - Nie najgorzej, aczkolwiek poprzednie igrzyska nie wyszły mi tak, jakbym chciała, chociaż zawody odbywały się na trawie (Agnieszka odpadła już w pierwszej rundzie gry pojedynczej - przyp. red.), więc raczej o tym nie myślę. To turniej, który chcę zagrać jak najlepiej, choć w naszym sporcie jest tak, że mamy kilkanaście bardzo ważnych imprez w roku. Oczywiście, nie może być gorzej niż przed czterema laty, bo wtedy mi zupełnie nie poszło. Mam nadzieję, że do trzech razy sztuka i pójdzie mi lepiej niż w poprzednich igrzyskach (w Pekinie przegrała w drugiej rundzie singla - przyp. red.). A w jakich konkurencjach zagrasz? - Myślę, że singiel i mikst. Wybrałaś z kim? - Jeszcze nie, wszystko jest pod znakiem zapytania. Nie było w ogóle na razie o tym rozmów. Był Wielki Szlem w Paryżu, będzie Wielki Szlem w Londynie, teraz się skupiamy na tym. Rozmawiał: Paweł Pieprzyca