Za 27-letnią Polką kolejne 12 miesięcy na korcie, w ciągu których Isia wygrała trzy turnieje WTA (w sumie ma ich na koncie 20). Krakowianka już dawno rozpoczęła przygotowania do nowego sezonu. Po raz pierwszy w nowym roku zobaczymy ją w styczniu, w chińskim Shenzhenie (1-7), gdzie będzie bronić tytułu. Następnie Radwańska wystąpi w Sydney (8-14 stycznia), a potem czeka ją już pierwszy turniej wielkoszlemowy, czyli Australian Open (16-29 stycznia). Interia: Jak podsumujesz mijający rok? Agnieszka Radwańska: - To był kolejny udany rok. Przede wszystkim po raz pierwszy zakończyłam go na trzecim miejscu, co się wcześniej nie zdarzyło, więc jest kolejny mały sukces. Oczywiście, zawsze można się zastanawiać, co by było gdyby, coś inaczej się potoczyło i byłby inny wynik, ale też nie ma co narzekać. Za mną kolejny dobry rok, oby tak dalej. Wróćmy jeszcze do mistrzostw WTA, które wygrałaś w ubiegłym roku. Ja liczyłem, że to zwycięstwo da ci takiego pozytywnego "kopa". Jak ty to odbierasz? - Każdy udział w takich zawodach jest już sukcesem. Startuje w nich tylko osiem zawodniczek, osiem najlepszych dziewczyn sezonu. W tym roku osiągnęłam półfinał, więc to na pewno był udany występ. Zawsze chciałoby się wygrać, tym bardziej, że się wygrało w tamtym roku, ale nie da się ukryć, że konkurencja jest coraz większa i trzeba się czasem liczyć z tym, że ktoś może danego dnia zagrać lepiej. Cele na przyszły rok? Jeden wydaje się oczywisty, czyli wygranie turnieju Wielkiego Szlema. - Oczywiście, cel zawsze pozostaje ten sam, więc Szlem, Szlem i jeszcze raz Szlem. Zostało mi jeszcze kilka lat prób, więc mam nadzieję, że któregoś dnia się uda. Czego do tej pory brakowało, by wygrać turniej Wielkiego Szlema? - Brakowało meczu, czasem dwóch. Tutaj nie ma reguły. Żeby wygrać turniej Wielkiego Szlema musi się nałożyć kilka rzeczy razem. Na pewno wchodzi to dużo pracy, dobra forma, odrobina szczęścia. Kto będzie najgroźniejszą rywalką do wygrania turnieju Wielkiego Szlema, czy w ogóle w 2017 roku? - Teraz poziom w kobiecym tenisie jest bardzo wyrównany. Wiele osób ma szanse na wygranie turnieju Wielkiego Szlema, czy bycie liderką rankingu WTA, więc sądzę, że nadchodzący rok będzie przełomowy. Zobaczymy też, co pokaże Serena Williams i ile będzie grała. Dużo nowych nazwisk w czołowej "10", wiele młodych zawodniczek, które chcą się tam dostać i grają naprawdę bardzo solidny tenis. Na pewno będzie to więc ciekawy rok i niełatwy dla nas, dziewczyn które są w "10" od wielu lat. Do grania w 2017 roku wróci też Maria Szarapowa (obecnie odbywa karę zawieszenia po wpadce dopingowej - przyp. red.). - Pokaże się pewnie z najlepszej strony. Jest to dziewczyna, która pomimo przerw, jakie miała, potrafi bardzo szybko wrócić na szczyt, więc zapowiada się ciekawy powrót i zobaczymy, jak sobie poradzi. Nad jakimi elementami będziesz najwięcej pracować w nowym sezonie? - Chyba nad wszystkimi. Zawsze jest coś do poprawy i nikt nie jest perfekcyjny. Trzeba pracować nad wszystkim, tym bardziej, że tenis idzie do przodu. Nie można stać w miejscu i nawet jeden mały szczegół może zmienić wiele. Rozmawiali w Warszawie: Paweł Pieprzyca i Michał Białoński