Spotkanie zaplanowano na korcie centralnym - największym obiekcie tenisowym na świecie - mogącym pomieścić 23 771 widzów Arthur Ashe Stadium. Był to siódmy pojedynek tych zawodniczek, a drugi w tym roku. Bilans jest wciąż korzystny dla Radwańskiej, która wygrała pięć z dotychczasowych konfrontacji. Znowu bez ćwierćfinału Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego po raz 12. z rzędu startowała w US Open. To jedyny turniej wielkoszlemowy, w którym jeszcze nigdy nie znalazła się w "ósemce". Na 1/8 finału zatrzymała się pięciokrotnie - w latach 2007-08 i 2012-13 oraz w poprzednim sezonie. Sobotnie spotkanie rozpoczęło się po myśli Radwańskiej. Pierwszego gema wygrała oddając tylko jeden punkt. Z kolei w drugim Polka najpierw zaprezentowała świetnego loba, a w ostatniej akcji potrafiła popisać się udanym wolejem. Co prawda rywalka miała jeszcze szansę zagrać piłkę, ale trafiła nią w siatkę. Trzeci gem był wyrównany, walka toczyła się na przewagi, zwycięsko wyszła z niej 28-letnia krakowianka, obejmując prowadzenie 3:0. Vandeweghe wróciła jednak do gry. Najpierw utrzymała własny serwis, a potem potrafiła odrobić stratę przełamania. Amerykanka zaprezentowała dobry return, po jednym nasza tenisistka nie miała w ogóle szans na odbicie piłki, a w ostatnim punkcie Radwańska popełniła podwójny błąd serwisowy. Szósty gem był wyrównany. Vandeweghe prowadziła już 40:0, ale potem Radwańska miała break-pointa, wywalczonego po długiej wymianie, zakończonej cudownym skrótem. Amerykanka w końcówce była jednak skuteczniejsza. Dobra passa 25-letniej CoCo trwała. W siódmym gemie straciła tylko punkt, po raz kolejny przełamując podanie Polki i objęła prowadzenie 4:3. W następnym gemie obejrzeliśmy najładniejszą wymianę meczu. Obie tenisistki popisały się lobami, po których potrafiły dobiec do piłki i ją odegrać, a na koniec Vandeweghe minęła krakowiankę i wygrywała 5:3. Przerwana seria Radwańska w dziewiątym gemie przerwała serię rywalki. W 10. gemie Amerykanka obroniła dwa break-pointy, w obu przypadkach trafiając po wymianie w linię, przy piłce setowej, po długiej wymianie, musiała jednak uznać wyższość Polki. Potem jeszcze raz Vandeweghe musiała bronić break-pointa, a następnie nie wykorzystała kolejnych dwóch piłek setowych, by ostatecznie oddać swoje podanie (5:5). Polka jednak nie wykorzystała swojego serwisu. Przy stanie 15:40 obroniła co prawda break-pointa, ale przy kolejnym, znowu po długiej wymianie, jej obronny lob wylądował na aucie. Amerykanka przypieczętowała zwycięstwo w partii przy swoim podaniu za czwartą piłką setową (7:5). W drugim secie obie tenisistki wygrywały własne gemy serwisowe. Trzeci gem był bardzo długi, Vandeweghe dwa razy popisała się niesamowitymi zagraniami, za pierwszym razem łapiąc piłkę zza siebie tak odegrała forhendem, że ta przetoczyła się po taśmie na drugą stronę, a następnie returnując na linię końcową. W szóstym gemie Amerykanka obroniła dwa break-pointy, w drugim przypadku najpierw broniąc się forhendem, a potem zaskakując naszą zawodniczkę krótkim crossem. Wciąż jednak nie było przełamań. Radwańska w dziewiątym gemie musiała bronić break-pointa, ale to jej się udało i prowadziła 5:4. Vandeweghe w 10. gemie prowadziła już 40:15, ale potem popełniła dwa podwójne błędy serwisowe, a w kolejnych dwóch punktach Polka atakowała jej drugi serwis i krakowianka wygrała seta 6:4. Tylko jedno przełamanie W drugim secie mieliśmy tylko jedno przełamanie, a trzeci już od niego się rozpoczął. Na nasze nieszczęście własnego podania nie utrzymała Radwańska, zdobywając tylko jeden punkt. Polka walczyła z całych sił w trzecim gemie, aby nie stracić po raz drugi serwisu. I choć przegrywała 0:30, to jej się to udało (1:2). W pierwszy punkcie czwartego gema Vandeweghe posłała smecz w siatkę, co trochę podkopało jej pewnością siebie. Amerykanka musiała bronić dwa break-pointy. Pierwszego obroniła po autowym returnie krakowianki, ale przy drugim straciła przewagę przełamania. CoCo szybko jednak ją odzyskała, bo znowu objąć prowadzenie, tym razem 3:2 Radwańska natychmiast jednak odrobiła stratę. Vandeweghe pierwszego break-pointa obroniła asem, ale przy drugim została minięta po linii. Siódmy gem był bardzo długi. Radwańska obroniła dwa break-pointy po nieudanych zagraniach rywalki z bekhendu, potem sama miała dwie szanse na wygranie, ale ich nie wykorzystała i w końcu to Amerykanka okazała się lepsza, wychodząc na prowadzenie 4:3. Vandeweghe, tracąc tylko punkt, wygrała własne podanie, a w dziewiątym gemie Polka, serwując, jeszcze się uratowała. Amerykanka wytrzymała presję w 10. gemie, zwyciężając 6:4 w secie, a cały mecz 2:1. CoCo w styczniu dotarła do półfinału Australian Open, a w lipcu do ćwierćfinału Wimbledonu, natomiast w US Open do tego roku jej najlepszym wynikiem była druga runda. Vandeweghe w czwartej rundzie zagra z Czeszką Lucie Szafarzovą. Paweł Pieprzyca Wyniki III rundy gry pojedynczej: Agnieszka Radwańska (Polska, 10.) - CoCo Vandeweghe (USA, 20.) 5:7, 6:4, 4:6 Karolina Pliszkova (Czechy, 1.) - Shuai Zhang (Chiny, 27.) 3:6, 7:5, 6:4 Lucie Szafarzova (Czechy) - Kurumi Nara (Japonia) 6:3, 6:2 Daria Kasatkina (Rosja) - Jelena Ostapenko (Łotwa, 12.) 6:3, 6:2 Kaia Kanepi (Estonia) - Naomi Osaka (Japonia) 6:3, 2:6, 7:5 Jelina Switolina (Ukraina, 4.) - Shelby Rogers (USA) 6:4, 7:5 Jennifer Brady (USA) - Monica Niculescu (Rumunia) 6:3, 4:6, 7:6 (7-3)