Dyskutuj o zwycięstwie Agnieszki Radwańskiej! Biorąc pod uwagę tylko ranking WTA, faworytką czwartkowego meczu dnia, który rozpoczął się z 45-minutowym opóźnieniem ze względu na długo trwające poprzednie spotkanie, była dziewiąta w nim Radwańska, podczas gdy Mestach zajmuje dopiero 112. miejsce. Obie tenisistki nigdy wcześniej ze sobą nie grały. W "Spodku" nie było sensacji, 26-letnia krakowianka potrzebowała godziny i 14 minut, by potwierdzić swoją wyższość. W pierwszej piłce trzeciego gema doszło do niecodziennej sytuacji. Mestach zagrała bardzo dobrego loba, Radwańska musiała gonić piłkę, zdołała jeszcze odegrać, ale rywalka "machnęła się" przy próbie smecza, stojąc tuż przy siatce. Piłka ją minęła i Polka zdobyła punkt. Już w czwartym gemie doszło do pierwszego przełamania. 21-letnia Belgijka prowadziła co prawda 40:15, ale od tego czasu wszystko wygrywała pięć lat starsza Polka, która w czwartek bardzo często chodziła do siatki, obejmując prowadzenie 3:1. W piątym gemie mogła się powtórzyć sytuacja z trzeciego, ale tym razem Mestach po swoim lobie i odpowiedzi Radwańskiej, nie zepsuła smecza. Zaciskająca dłoń w pięść po każdym udanym zagraniu Belgijka nie zamierzała się poddawać. W siódmym gemie zagrała agresywniej, dzięki czemu wywalczyła dwa break-pointy. Obu jednak nie wykorzystała, a w ostatniej piłce została "przeczołgana" po korcie przez Polkę, która zagrała skrót, a następnie dobrego loba. Dziewiąty gem stał pod znakiem dobrej gry z obu stron. Byliśmy świadkami kilku interesujących wymian, więcej szczęścia i umiejętności było jednak po stronie Radwańskiej, która potrafiła skutecznie kątowo odegrać piłkę spod siatki, czy po returnie Mestach trafić w linię, a rywalka piłkę setową przegrała wyrzucając forhend po crossie na aut. Druga partia zaczęła się dla Belgijki najgorzej jak tylko można, choć starała się walczyć, została przełamana już w pierwszym gemie, a raz znowu krakowianka zaprezentowała swoją firmową akcję, czyli skrót i potem lob, po którym przeciwniczka jest bezsilna. Polka miała odpowiedź na wszystkie zagrania rywalki, która ani przy siatce, ani z głębi kortu nie potrafiła kończyć akcji. W trzecim gemie Mestach znowu dała się przełamać, zdobywając tylko jeden punkt. Belgijka wygrywała co prawda pojedyncze akcje, jednak na dłuższą metę nie była w stanie przeciwstawić się bardziej doświadczonej i grającej bardziej urozmaicony tenis Radwańskiej. Mieszkanka Antwerpii w drugim secie zdobyła tylko jednego gema, w siódmym obroniła dwie piłki meczowe, ale przy trzeciej dostała zabójczy return, którego nie zdołała już przebić. W czwartek awans do ćwierćfinałów wywalczyły też rozstawiona z numerem ósmym Słowaczka Anna Schmiedlova, "siódemka" Belgijka Kirsten Flipkens oraz rewelacja turnieju w Katowicach Rosjanka Jelizawieta Kuliczkowa. Schmiedlova pokonała Czeszkę Katerzinę Siniakovą 6:1, 3:6, 6:3, natomiast Flikpens wygrała z Rumunką Monicą Niculescu 6:7 (6-8), 6:1, 6:4. Kuliczkowa, która przebijała się do turnieju głównego z eliminacji, gdzie przegrała z Polką Magdą Linette, ale awansowała jako "szczęśliwa przegrana", w pierwszej rundzie straciła tylko gema w meczu z Urszulą Radwańską, a w czwartek zaledwie trzy w spotkaniu z rozstawioną z numerem piątym Estonką Kaią Kanepi. Czwartkowe wyniki 2. rundy gry pojedynczej: Agnieszka Radwańska (Polska, 1.) - An-Sophie Mestach (Belgia) 6:3, 6:1 Anna Schmiedlova (Słowacja, 8.) - Katerzina Siniakova (Czechy) 6:1, 3:6, 6:3 Jelizawieta Kuliczkowa (Rosja) - Kaia Kanepi (Estonia, 5.) 6:1, 6:2 Kirsten Flipkens (Belgia, 7.) - Monica Niculescu (Rumunia) 6:7 (6-8), 6:1, 6:4 Pary ćwierćfinałowe: Schmiedlova - Alize Cornet (Francja, 2.) Flipkens - Alison van Uytvanck (Belgia) Camila Giorgi (Włochy, 3.) - Kuliczkowa Radwańska - Klara Koukalova (Czechy) Z Katowic Paweł Pieprzyca