Jeśli każdy kolejny etap organizacji będzie osobno punktowany, to gospodarze za efektowną ceremonię, która w piątkowy wieczór odbyła się w Katowicach, zapewne otrzymają od promotora cyklu mistrzostw Europy bardzo dużo punktów. Rajd Śląska otwarty z pompą. Kibice zachwyceni Od poranka oczy fanów motorsportu najpierw były skierowane na Zabrze, gdzie na odcinku nieco ponad 3 kilometrów odbył się przejazd testowy załóg z priorytetami, a następnie już mający swoją wagę, z uwagi na kolejność na starcie, odcinek kwalifikacyjny. Atmosfera robiła się coraz bardziej gorąca, aż apogeum nastąpiło wczesnym wieczorem, gdy przy ulicy Dworcowej rozpoczęło się show związane z uroczystą ceremonią startu. Nim zawodnicy, jedna załoga za drugą, powoli przejeżdżali w szpalerze kibiców, pomiędzy barierkami, a następnie wjeżdżali na specjalną platformę, wzięli udział w sesji rozdawania autografów. I przy okazji tego wydarzenia dobitnie można było się przekonać, że w sporcie rajdowym rozkochani są fani w przeróżnym wieku, od najmłodszych do właściwie seniorów. - Przyjechaliśmy z Krakowa i regularnie jeździmy na rajdy w naszym kraju. "Zaraziłem" się tym sportem od wujka już ponad 20 lat temu, w 1997 roku, jeszcze gdy mogliśmy pasjonować się startami śp. Janusza Kuliga, a także Leszka Kuzaja - mówił pan Sergiusz. Nie od parady założył na tę okazję specjalną, okazjonalną bluzę. - Wyciągnąłem ją z szafy po 25 latach - dumnie podkreślił mężczyzna, co jeszcze bardziej zaświadczyło, ile dla kibiców znaczy Rajd Śląska. Na Śląsk przybył z synem, Erykiem, który podkreślił, że także już mocno wsiąkł w motorsport. - Myślę, że jest to sport, który kręci mnie najbardziej z wszystkich. Najbardziej podoba mi się jego dynamika - przyznał chłopiec, który tym razem przybył tylko na "męski wypad", bo mama - która była na Rajdzie Polski - musiała pójść do pracy w szpitalu. Pan Sergiusz wymienił wiele rajdów, na których byli obecni w ostatnim czasie, a przy okazji opowiedział o historii, która może być przestrogą dla wszystkich, nie do końca chcących się stosować do wymogów bezpieczeństwa. Wydarzenia miały miejsce przed rokiem, na Rajdzie Wisły. - Nie pamiętam nazwy odcinka, ale były tam szykany, więc teoretycznie powinno być wolno. Lekkiego "dzwona" miał pan Terlecki i wówczas pierwszy raz bałem się o dziecko. Obróciło go i doszło do wypadku, a mnie serce mocniej zaczęło bić. Do dzisiaj w internecie jest filmik, na którym widać, jak lecą syna nogi, bo go ciągnąłem siedzącego na krześle - z emocjami wspomniał mój rozmówca. W specjalnym zeszyciku, rozdawanym przez organizatorów, Eryk zgromadził komplet autografów, na czele ze zmierzającym po triumf w mistrzostwach Europy Haydenem Paddonem, za którym ściągnęła do Polski skromna grupa fanów aż z Nowej Zelandii. Nie zabrakło także podpisu Miko Marczyka, który aktualnie zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji mistrzostw Starego Kontynentu. Duma rozpierała 11-letniego Filipa, który odchodził od wspomnianego Marczyka z pakietem autografów. Podpisy ulubieńca znalazły się na bluzie, a także podkładce miniaturki samochodu rajdowego. Chłopiec docenia nie tylko kunszt kierowcy z Łodzi, ale także jego pilota, Szymona Gospodarczyka. - Spełniło się jedno z moich marzeń, to moja ulubiona załoga - odparł nastolatek. - Lubię ich, bo fajnie i szybko jeżdżą - dodał Filip, nadmieniając że to jego trzeci rajd. Takich jak on, szczęśliwych młodych kibiców, spotkaliśmy jeszcze wielu.