Spektakularne zamknięcie Rajdu Śląska. Nie przeszkodził nawet deszcz
Rajd Śląska 2024 przeszedł do historii. W niedzielne popołudnie zakończył się ostatni z czternastu odcinków specjalnych. Wieczorem, już przy sztucznych światłach Stadionu Śląskiego, odbyła się natomiast ceremonia zamknięcia. I – podobnie jak piątkowe otwarcie w sercu Katowic – była widowiskowa. Nie przeszkodził nawet deszcz, który przez cały dzień płatał figle kierowcom i organizatorom.
Podczas trzydniowej rywalizacji dochodziło do wielu roszad w klasyfikacji rajdu. Ostatecznie najlepsi na Śląsku okazali się Andrea Mabellini i Virginia Lenzi z Włoch. To oni prześcignęli w niedzielę Haydena Paddona i Johna Kennarda z Nowej Zelandii, sięgając tym samym po tytuł. Załoga z antypodów zrealizowała natomiast swój cel nadrzędny - drugi rok z rzędu wywalczyła mistrzostwo Europy.
Nowozelandczycy nie zamierzali ryzykować, o czym otwarcie mówili w wywiadach. Wiedząc, jak trudne warunki atmosferyczne panują w niedzielę, postanowili poświęcić zwycięstwo w rajdzie na rzecz triumfu w klasyfikacji generalnej całego cyklu.
Już po wszystkim, kiedy spotkaliśmy ich na ceremonii zamknięcia przy Stadionie Śląskim, wyglądali na bardzo szczęśliwych. Z uśmiechami pozowali do zdjęć, chętnie rozdawali autografy i przybijali piątki kibicom.
A ci ostatni - skoro już o nich mowa - znów nie zawiedli. Licznie stawili się na ceremonii zamknięcia i, podobnie jak dwa dni wcześniej w centrum Katowic, gdy rajd się rozpoczynał, stworzyli świetną atmosferę.
Rajd Śląska. Widowiskowa ceremonia zamknięcia
Deszcz był zdecydowanie lejtmotywem rajdowej niedzieli. Determinował strategię kierowców, w dużej mierze wpływał też na końcową klasyfikację. Na koniec utrudniał także życie organizatorom i kibicom podczas ceremonii. W pewnym momencie nad Chorzów dotarły gęste chmury, z których woda lała się wręcz strumieniami.
Kolokwialnie rzecz ujmując - nikt jednak nie pękał. I słusznie. Po kilkunastu minutach wiatr przegonił chmury i opady ustały. Można było kontynuować świętowanie. Kibice żywiołowo reagowali na kolejne załogi pojawiające się na specjalnie utworzonej platformie. Były hymny państwowe, konfetti i tradycyjne polewanie się szampanem.
Rajd Śląska - a w zasadzie wszyscy, którzy go tworzą: organizatorzy, kierowcy i kibice - pokazali, że impreza zdecydowanie zasłużyła na to, aby być rundą Rajdowych Mistrzostw Europy. Kto wie, być może w przyszłości awansuje do najwyższej ligi i stanie się częścią Rajdowych Mistrzostw Świata? Temat istnieje, teraz trzeba pracy wielu osób, aby słowo stało się ciałem.
Z Chorzowa Jakub Żelepień, Interia