Artur Gac, Interia: Jak się bawisz w Rajdzie Śląska? Nie rywalizujesz, ale przyjemność chyba i tak jest przednia. Kajetan Kajetanowicz, trzykrotny rajdowy mistrz Europy: - Oczywiście. Jedziemy, można powiedzieć, u siebie, dla swoich kibiców. I trochę też dbając o ich bezpieczeństwo, a przy okazji nieco sprawdzając samochód przed wyzwaniem, jakim są mistrzostwa świata. W przyszłym tygodniu pojedziemy w Rajdzie Europy Centralnej (17-20 października - przyp.). Po 11-miesięcznej przerwie od Rajdu Japonii, wsiadam do samochodu asfaltowego, więc mam dużo przyjemności. Jednocześnie jest dużo pracy z tym związanej, natomiast mam też sporo "funu" i cieszę się ogromnie, bo uwielbiam tę atmosferę. Kibiców z Polski nikt nie zastąpi. Po tak długiej przerwie od rajdów asfaltowych, móc zrobić ostatni szlif i setup samochodu w takich bliskich sercu stronach, tutaj "poczuć" to auto, to kapitalna sprawa. - Supersprawa! Zostałem poproszony przez organizatora i nie mogłem odmówić. Ja debiutowałem w tym rajdzie jako młodzian w peugeocie 106, pierwszy raz startowałem w mistrzostwach Polski właśnie w tym rajdzie, który wtedy nazywał się Śląskim. To cały czas ten sam rajd, w tym samym terenie, prawie na tych samych odcinkach specjalnych. Kocham to miejsce, jestem ze Śląska, urodziłem się na Śląsku, tutaj szlifowałem swoją formę i tutaj zaczynały się moje sukcesy na arenie międzynarodowej. Uwielbiam to! Za tydzień pewnie będę mniej uśmiechnięty, to znaczy bardziej skoncentrowany. Mój zespół zawsze mówi: "Kajetan, jesteś na coś zły?". A ja odpowiadam: "to co, wy mnie nie znacie?" (śmiech). Po prostu wówczas wchodzę w tryb koncentracji, a teraz jestem bardziej dla kibiców, starając się jednocześnie wyciągnąć jak najwięcej jeśli chodzi o setup do mojego auta. Gdy mówisz o "swoim" rajdzie, to od razu na myśl przychodzi mi moja dzisiejsza (sobotnia - przyp.) obecność w Ochabach Wielkich. Przypadkowo podjąłem rozmowę ze starszym panem, który tam mieszka i zajmująco opowiadał mi o twoim dziadku, stadninie koni... - O tak, mój dziadek był dyrektorem stadniny koni w Ochabach. Osobiście go nie poznałem, ale wiele o nim słyszałem. Czytałem też książkę, więc... Książkę też mi ten pan rekomendował. - Tak, tak. To jest bardzo fajna historia. Dziadek zajmował się końmi z krwi i kości, a ja poszedłem w konie mechaniczne. Trochę pomieszkiwałeś w samych Ochabach? - Urodziłem się w Cieszynie, od urodzenia mieszkam w Ustroniu, natomiast w Ochabach mieszkała moja babcia. I do dziś mieszka tam moja rodzina, więc często tutaj bywałem. Dwa razy przejeżdżaliśmy odcinek specjalny, który jest usytułowany dosłownie 100 metrów od domu rodzinnego mojej babci. Więc, co ci powiem, było bardzo sentymentalnie. Oczy tak ci teraz rozbłysły, że chyba nie tylko wypełnione są samym uśmiechem. Łezki może też bym się doszukał. - Cóż... Dwukrotnie na zapoznaniu z trasą, a później gdy jeszcze oglądaliśmy wideo, to za każdym razem mówiłem Maćkowi: "tutaj, tutaj, o tutaj" (uśmiech). Kajetan, jak oceniasz konfigurację tegorocznego rajdu, który zdaje ważny test, pierwszy raz będąc rundą mistrzostw Europy? - Jeśli zawodnicy zachwalają tutejsze odcinki specjalne, to bądź pewny, że nie kokietują. Oczywiście rajd się jeszcze nie zakończył, a my nie lubimy chwalić dnia przed zachodem słońca, ale to jest rajd rozgrywany na najwyższym poziomie. To już drugi rajd w Polsce bardzo wysokiej rangi, oczywiście poza mistrzostwami świata w Mikołajkach. I, w mojej ocenie, jak najbardziej zasługuje na to, aby pozostać w kalendarzu mistrzostw Europy. Piękne tereny, chętni sponsorzy do tego, żeby wspierać tę imprezę. I przede wszystkim mnóstwo kibiców i fantastyczne trasy. Mamy dosłownie wszystko, co potrzeba. Mam tutaj na myśli całą organizację, jeśli chodzi o zabezpieczenie trasy. Ogółem wszystko jest tutaj. A wyobrażasz sobie, gdyby pojawiły się jeszcze większe fundusze, że jest możliwy krok wyżej jeśli chodzi o rangę Rajdu Śląska? - To już nie mi oceniać, ale potencjał oczywiście jest. Województwo śląskie ma bardzo duże możliwości, a do tego jest rozkochane w dużym sporcie. Nawet Hiszpanie, czyli zespół, który obsługuje mój samochód, mówią zgodnie, że to jest coś niesamowitego. W Hiszpanii rajdy też są bardzo popularne, mają tam świetnych kierowców, np. wiekowy już Carlos Sainz, który dziś ściga się w rajdach terenowych, więc oni wiedzą, co to znaczy prawdziwy rajd, prawdziwi kibice i fantastyczna atmosfera. Wszystko to dostrzegają w Rajdzie Śląska. Taka rekomendacja, z ich strony, wiele znaczy i sporo waży. - Tak, zdecydowanie. Rozmawiał: Artur Gac