- 14 odcinków specjalnych, w tym dwa wieczorne w sercu Metropolii GZM, 180 km walki o tytuł mistrzów Europy i Polski, 220 zawodników z 13 krajów i trzy dni rywalizacji, przez które oczy całego rajdowego świat będą zwrócone na województwo Śląskie - wszystko to czeka nas w dniach 11-13 października, kiedy rozpocznie się prestiżowy Rajd Śląska. Dopiero jednak rok temu Rajd Śląska zyskał międzynarodową rangę i stał się częścią rajdowego pucharu Europy, a także Rajdowych Mistrzostw Europy. Na starcie zawodów pojawią się Mikołaj "Miko" Marczyk i Szymon Gospodarczyk, którzy stoją przed szansą na życiowy sukces - wicemistrzostwo Europy. Wcześniej polska załoga miała okazję dwukrotnie, w 2019 i 2021 roku triumfować w Rajdzie Śląska. Wielkie widowisko w centrum miasta. Organizatorzy pokazali mapy Rajdu Śląska Rajd Śląska 2024. Mikołaj Marczyk i Szymon Gospodarczyk powalczą o wicemistrzostwo Europy Jakub Rzeźnicki, Interia Sport: Polacy przed szansą na wicemistrzostwo Europy - co czujesz, czytając tego typu nagłówki? Dumę, czy może jednak ciężar presji i oczekiwań, jakie się z tym wiążą? - Oczywiście satysfakcję, aczkolwiek myślę bardziej zadaniowo. Skupiam się po prostu na ostatniej rundzie mistrzostw Europy, czyli na naszym domowym Rajdzie Śląska i chciałbym wykorzystać cały swój potencjał i pokazać go na trasach. To nas na pewno przybliży do walki o wicemistrzostwo. Nie skupiam się na tytule, zaś na procesie, który do niego prowadzi. Razem z Szymonem Gospodarczykiem udało Wam się już dwukrotnie triumfować w Rajdzie Śląska w 2019 i 2021 roku. Dopiero jednak rok temu Rajd Śląska zyskał międzynarodową rangę i stał się częścią rajdowego pucharu Europy, a także Rajdowych Mistrzostw Europy. Szans na sięgnięcie po mistrzostwo Polski już nie macie, jednak pozostajecie w grze o wicemistrzostwo Europy. Czy w tych okolicznościach można powiedzieć, że tegoroczny występ na Śląsku będzie dla Ciebie wyjątkowy? - Z Rajdem Śląska mam wiele wspaniałych wspomnień, ponieważ na tamtych trasach debiutowałem, a następnie sięgałem po tytuł mistrza Polski w kategorii Open N, a także tytuł najmłodszego mistrza Polski w klasyfikacji generalnej. Takich ważnych chwil było wiele. W skróconym Rajdzie Śląska w 2021 roku wygraliśmy, więc jest to na pewno rajd, z którym mam wiele dobrych wspomnień. Myślę, że stać mnie na pokazanie dobrej formy, więc podchodzę do tego startu jako naszej "domowej" rundy mistrzostw Europy. Mam nadzieję, że przewaga doświadczeń z przeszłości zaprocentuje tym, że będziemy konkurencyjni w stosunku do naszych zagranicznych rywali. Czy te emocje można w ogóle porównać do jakichkolwiek innych twoich startów z przeszłości? - Bywały już momenty gdy byliśmy w tak "ciasnej walce" o wysokie pozycje - np. o mistrzostwo Polski. Podchodzę do tego mimo wszystko na chłodno. Jestem dzień po rajdzie treningowym, który wygraliśmy. Bliska mi jest filozofia, o której wielokrotnie opowiadał Adam Małysz. "Trzeba oddać dwa równe skoki". Ja postaram się po prostu pojechać równe, dobre, jak najbardziej bezbłędne odcinki specjalne. To później zaprocentuje tym, że wszystko, o czym rozmawiamy, może się wydarzyć. Przedostatnią rundę Rajdowych Mistrzostw Europy zakończyliście na 4. miejscu, co było Waszym najlepszym wynikiem w aktualnym sezonie ERC. To chyba spory zastrzyk pewności siebie przed rozpoczęciem rywalizacji na Śląsku? - Jak najbardziej. Mam wrażenie, że nasza forma ma tendencję zwyżkową i w tej chwili odczucia są naprawdę dobre. Jesteśmy teraz na domowych trasach. Do tej pory przez siedem rund ścigaliśmy się na zagranicznych trasach, gdzie zawsze byli tzw. lokalni kierowcy. Teraz my jesteśmy "lokalną załogą", dlatego wierzę, że uda nam się pokazać wysoki poziom sportowy. Wspomniałeś o tej rozgrzewce - mowa oczywiście o zwycięstwie w Rally Radków. Jeżeli taką formę przełożycie na rajd Śląska, to chyba nie powinno być żadnych obaw o to, w czyjej ręce powędruje tytuł wicemistrzowski? - Jeżeli pokażemy taką formę, jak w Radkowie, to na pewno będziemy jedną z załóg, która będzie się liczyła w walce o najwyższe pozycje w Rajdzie Śląska. To z kolei, w zależności od sytuacji i występów innych wysoko klasyfikowanych zawodników, czyli Haydena Paddona, Mathieu Franceschiego może nam zapewnić upragnione wicemistrzostwo. Sportowe vlogi, rola kibiców. Jak wygląda przygotowanie Mikołaja Marczyka do kolejnych startów? Oglądałem nagranie z trasy z Radkowa, a także inne vlogi, którymi chętnie dzielisz z kibicami. Przeglądałem komentarze i nie znalazłem żadnego negatywnego. Wszystkie stanowiły pochwały, co w dobie dzisiejszych "nowych" mediów jest dosyć rzadkim zjawiskiem. Jak ważną rolę w Twojej karierze sportowej odgrywają fani i kibice, na których wsparcie możesz liczyć nie tylko na trasie? - Kibice są dla nas bardzo ważni. Myślę, że kiedyś znałem się nawet osobiście z większością z nich. Im dalej prowadziła jednak moja ścieżka, tym bardziej to grono się poszerzało. Kibice mają swoje wymagania i ja również niekiedy mierzę się z konstruktywną krytyką z ich strony. Należy to odróżniać od agresji słownej, czy hejtu, który występuje w sieci, choć na szczęście rzadko dotyczy to naszej załogi. Prawdziwi kibice rajdowi w większości mają to do siebie, że posiadają dużą świadomość specyfiki tego sportu, jego poziomu skomplikowania. Jest jednak coś takiego, jak forma danego okresu, a my mamy za sobą teraz dwa udane starty, tak więc pozytywnych komentarzy pojawia się więcej. Zarówno wadą, jak i zaletą jest to, że "jesteś tak dobry, jak Twój ostatni start". Odnoszę wrażenie, że im więcej w takich nagraniach i materiałach prezentowanych w mediach społecznościowych jest szczerości i autentyczności, tym pozytywniejszy jest ich odbiór. - Na pewno jeśli ktoś jest zbyt bardzo skoncentrowany na komunikacie pod kątem PR-owym, który pokazuje Cię w samych superlatywach i zakłamuje rzeczywistość, to kibic zaangażowany w odbiór nie będzie zainteresowany taką treścią. Kiedy w sporcie angażujemy się w kibicowanie, wiadome jest, że każdy sportowiec mierzy się z pewnymi trudami, za sukcesami stoją wyrzeczenia. Kibica może dużo bardziej interesować właśnie ta trudna droga dojścia do sukcesu, aniżeli uśmiech na mecie. Z drugiej strony fakty są takie, że większość z nich spędzi niewiele czasu na poznaniu treści przekazu np. z mojego sukcesu sportowego, tego jak przebiegał mój weekend, a wtedy ten komunikat pod kątem PR-owym dla partnerów naszych startów jest niezwykle ważny. Myślę, że to, co powiedziałeś, jest trafne. Dłuższa formuła, vlog, moja relacja powinny płyną prosto z wnętrza i są jak najbardziej szczere, a zdjęcie z krótkim opisem przede wszystkim powinno pokazywać sportowca z jak najlepszej strony. Uważam, że trzeba tymi dwiema formami komunikatów umiejętnie zarządzać w zależności od tego, do kogo trafia przekaz. Na drugi dzień trwania Rajdu Śląska zapowiadane są opady deszczu. Czy to może mocno pokrzyżować szyki zawodnikom i znacząco wpłynąć na rywalizację? - Zawodnicy rajdowi w szczególności przy okazji startów w okolicach gór w październiku są gotowi na każde warunki atmosferyczne. Te mogą być zmienne; temperatury prawdopodobnie na poziomie 5-10 stopni Celsjusza, więc niezbyt wysokie. Musimy być gotowi na to, że wyjeżdżamy z serwisu, jedziemy na pętlę rajdową, w skład której wchodzą trzy odcinki specjalne i na każdym z nich mogą się trafić różne warunki. Trzeba mieć to z tyłu głowy. Wspominaliśmy już o występach we wcześniejszych latach w rajdzie Śląska. Czy znajomość tych tras można rozpatrywać w kwestii waszej przewagi nad oponentami? - Myślę, że tak, choć fakty są takie, że zaledwie około 30 do 40 procent tras powtarza się względem tych na których startowałem w przeszłości. Przez ostatnie trzy sezony nie startowałem w Rajdzie Śląska, więc ta znajomość daje przewagę, ale nie jest tak, że cała trasa jest mi znana. W przypadku sportów indywidualnych, jak tenis, czy boks często mówi się w kontekście sportowców o dyspozycji dnia i nierzadko w ten sposób tłumaczy ich gorsze występy, czy porażki. Czy kierowców rajdowych również można w ten sposób rozliczać? Z jednej strony, tworzycie team razem z pilotem, a z drugiej jednak wydaje się, że wynik w większej mierze jest mimo wszystko wypadkową postawy kierowcy? - To nie zmienia faktu, że ten element "formy dnia", czy też preferencji poszczególnych kierowców odnośnie do rodzaju nawierzchni, również występuje. Współpraca pilota z kierowcą jest bardzo ważna. Ja często używam takiego porównania - pilot w załodze rajdowej może być jak bramkarz w piłce nożnej. Kiedy tracimy gole, możemy przegrać mecz, ale kierowca ma rolę napastnika, więc jeśli on strzeli ich odpowiednio dużo, to wygramy. Potrzeba pełnego zgrania, choć gorsza dyspozycja kierowcy zazwyczaj będzie mocniej rzutowała na wynik, aniżeli pilota. Przywodzi to na myśl trochę aktualną sytuację Barcelony. Kiedy "z tyłu" nie ma odpowiedniego wsparcia bramkarza, to i tak można liczyć na bramki Roberta Lewandowskiego. - Tak to teraz wygląda. Ja jestem bardzo ciekawy, jak dalej będzie przebiegał sezon w ich wykonaniu, bo wszystko jest możliwe. Zastanawiam się, na ile forma Roberta Lewandowskiego jest wypadkową zrozumienia jego potencjału i charakterystyki gry przez trenera Hansiego Flicka. Ciekawi mnie ta zależność, choć moja wiedza o piłce jest niewielka. W jednym z wywiadów w przeszłości wspominałeś, że w młodości jeździłeś na gokartach i to później przełożyło się na twój szybki rozwój w sportach motorowych. Ja mam przyjemność uczęszczać na treningi ze znajomym, który wielokrotnie na własne oczy widział Cię wówczas w akcji. Cytuję: nie było na niego mocnych, tak śmigał. - To była podstawa sportów motorowych. Faktycznie, zaczynałem od kartingu halowego. W Łodzi był tor Gokart Arena, który zresztą do dzisiaj funkcjonuje i tam się ścigałem. Potem zacząłem wyjeżdżać na zawody do innych województw. To był przystępny cenowo sport, przez co konkurencyjny, bo wiele osób mogło sobie pozwolić na uprawianie go. Jeśli chodzi o technikę jazdy, czy psychologię sportu, to tam się właśnie uczyłem się podstaw. Bardzo mi to pomaga do dzisiaj. Usłyszałem też, że ponieważ gokarty mają tak nisko umiejscowiony środek ciężkości, odczuwane w nich prędkości są dużo większe, aniżeli w rzeczywistości. Czy to właśnie pozwala m.in. łatwiej w przyszłości oswoić się z pojazdem większych gabarytów podczas rajdów? - W pierwszej fazie, gdy poznaje się samochód rajdowy, po tym jak przesiadasz się z gokarta, odkrywasz, że ma wiele niedoskonałości. Gokart jest lekki, waży około 100 kg, podczas gdy rajdówka waży 1200 kg. Wiele technik można jednak przenieść. Gokarty halowe mają taką zaletę, że posiadają słabe silniki, porównywalne do kosiarek spalinowych. On nie rozpędzi się do wielkich wartości, co uczy Cię szanowania prędkości. Możesz uczyć się wchodzić bez poślizgów w zakręty i potem taka linia jazdy z gokartów wielokrotnie wspiera cię w samochodzie rajdowym. W pierwszej fazie swojego rozwoju sportowego czerpałem garściami z wiedzy nabytej na gokartach. Dzięki temu sięgałem później po zwycięstwa w miejskich próbach, na odcinkach specjalnych właśnie w miastach. Treningi "za kierownicą" to jednak w tym sporcie nie wszystko. Z tego co widziałem, jesteś stałym bywalcem siłowni. Co jeszcze składa się na to przygotowanie do kolejnych startów i dbanie o formę? - Ważne jest przygotowanie psychofizyczne, część motoryczno-fizyczna. Koncentracja, koordynacja ruchowa, refleks, praca mięśni głębokich, bo to one odpowiadają za odpowiednie czucie w aucie. To elementy, które jestem w dużej mierze w stanie wypracować na treningu. Na siłowni jestem wpierany przez fizjoterapeutkę, która uczestniczy w moich treningach. Oprócz tego hobbystycznie biegam. Zafascynowało mnie to w ostatnich latach i pomaga mi w budowaniu wydolności. Obecnie w ramach przygotowań regularnie korzystam z symulatorów Racespot w Łodzi, to świetny trening koordynacji ruchowej. 110 załóg na start - obsada Rajdu Śląska 2024 Oprócz tego naturalnie odbywam treningi w samochodzie rajdowym, jednak są one ograniczone, bo pojazd nie należy do mnie - ja go każdorazowo wynajmuję na zawody, w których startuję. Przed każdym rajdem mam taki jeden dzień treningowy. Do tego dochodzi ogrom pracy w przygotowaniu trasy - oglądamy "on boardy", przygotowujemy opis - to jest sporo pracy przed komputerem. Wiele czasu poświęcam na oglądanie nagrań z tras i sporządzanie ich opisów. Tworzę materiały dla inżyniera, żeby wiedział, jaka jest przyczepność asfaltu, typy zakrętów, szerokość drogi, podbicia - na tym wszystkim też trzeba się skupić. Tak więc tych prac "wokół rajdowych" jest sporo. Wymieniłeś ich mnóstwo. Informacji do przetworzenia jest nieprawdopodobnie dużo. - To prawda. Moją głowę obecnie wyjątkowo zaprzątają najbliższe starty, bo w przeciągu trzech tygodni odbywamy rajd okręgowy, który już za nami, a teraz czeka nas runda mistrzostw Europy, która ma dla mnie ogromną wagę. Wprawdzie kiedyś zająłem trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, ale w Rajdzie Śląska mamy szansę sięgnąć po wicemistrzostwo, co jest dla mnie wielkim marzeniem rajdowym. Tydzień później czeka mnie jeszcze runda mistrzostw świata WRC - Rajd Europy Centralnej. W rozmowie z Sebastianem Parfjanowiczem poruszaliście na szeroką skalę temat bezpieczeństwa na polskich drogach. Od razu w mojej głowie pojawiła się myśl, jak traumatycznym wydarzeniem dla mnie była stłuczka, jakiej doznałem, będąc, jeszcze młodym, niedoświadczonym kierowcą. Trudno mi sobie wyobrazić jednak, z jakim stresem i traumatycznymi przeżyciami wiążą się wypadki rajdowców, których przecież nie brakuje. Jak i czy można sobie z tym później psychicznie poradzić? Mierzyłeś się z wieloma takimi sytuacjami? - Pod tym kątem wykonujemy wielką pracę z zakresu psychologii. Szukając analogii w innym sporcie, wypadek rajdowy porównałbym do knockdownu w boksie. Przede wszystkim należy przeanalizować, co się stało, żeby nie stracić później pewności siebie. W przypadku rajdów samochodowych tak naprawdę dobrego kierowcę od wybitnego dzielą ułamki sekund, a to z kolei prowadzi do tego, że musimy w pełni wierzyć naszym automatyzmom i odruchom. Kilkukrotnie mierzyłem się z takimi sytuacjami, dlatego współpracuję z Panem prof. Janem Blecharzem, który miał okazję pracować z wieloma wybitnymi polskimi sportowcami. Wiele rzeczy jesteśmy w stanie sobie od razu przeanalizować. Na szczęście nie doświadczyłem nigdy wypadku, który by w jakiś sposób zachwiał moją pewność siebie i odbił się na dłuższą metę na mojej formie. - Forma to czasami sinusoida. Bywają okresy bardzo udane, ale czasami przytrafiają się też serie gorszych startów. Ten sezon nie jest dla nas łatwy. Z jednej strony zajmujemy trzecią pozycję w mistrzostwach Europy i bardzo to doceniam. To jest taki wynik, że znając konkurencję, przed sezonem określiłbym to jako dobre występy. W Walii zajęliśmy 4. miejsce, punktowaliśmy w tym sezonie równo, ale na pozycjach 4-8, a nie na podium. Były momenty, kiedy tej prędkości brakowało. Odnoszę jednak wrażenie, że im bliżej końca sezonu, tym to samopoczucie jest lepsze. Wspominam o tym nie bez powodu. W trakcie Rajdu Polski organizatorzy wielokrotnie musieli upominać kibiców, by ci nie znajdowali się aż tak blisko trasy, ponieważ stwarzają w ten sposób zagrożenie i może dojść do tragedii. A tych w tym sporcie niestety nie brakuje. - To prawda. W tym sporcie na dobrą sprawę nie istnieje takie pojęcie, jak "bezpieczne miejsce". Tym bardziej należy stosować się do komunikatów, słuchać poleceń sędziów i stać w wyznaczonych strefach. To jest sport ekstremalny, co jest w nim piękne, ale trzeba mieć do tego szacunek. Rozmawiał: Jakub Rzeźnicki