W wyniku tragicznego wypadku w Krakowie śmierć poniosło czterech młodych mężczyzn: 20-letni Marcin H., 24-letni Michał G., 23-letni Aleksander T. oraz kierowca, 24-letni Patryk P. Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący samochodem marki Renault Megane jadąc w kierunku mostu Dębnickiego stracił panowanie nad pojazdem, w efekcie czego potrącił słupki zwężające jezdnię, przejechał przez skrzyżowanie uderzając w słup sygnalizacji świetlnej i lampę oświetlenia ulicznego, a następnie dachując zjechał po schodach na bulwar Czerwieński, gdzie z impetem uderzył w betonowy murek. Jak się okazuje, przyczyną wypadku mogła być zbyt wysoka prędkość. Prokurator Rafał Babiński z Prokuratury Okręgowej w Krakowie podaje, że w miejscu, gdzie doszło do tragicznego zdarzenia, obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 kilometrów na godzinę, natomiast pojazd, którym poruszały się ofiary, jechał co najmniej trzykrotnie szybciej. Pilarczyk stanowczo po wypadku, w którym zginął syn Sylwii Peretti. "Droga nie jest do szarżowania" Kajetan Kajetanowicz grzmi po wypadku w Krakowie Głos w sprawie feralnego zdarzenia w Krakowie zabrał Krzysztof Hołowczyc. Zdaniem doświadczonego kierowcy w Polsce brakuje odpowiedniej liczby torów do szybkiej jazdy, na których mogliby wyszaleć się młodzi kierowcy. W ostrzejszym tonie na temat całej sytuacji wypowiedział się Kajetan Kajetanowicz. Według 44-latka na kierowcy spoczywa ogromna odpowiedzialność, a w nieodpowiednich rękach samochód staje się śmiertelnym zagrożeniem dla innych. Kajetanowicz jest również przekonany, że należy skupić się na działaniu, by takie sytuacje nie miały już miejsca w przyszłości. - Wszyscy musimy mieć świadomość ryzyka, choć każdy ma inny charakter i do każdego trzeba dotrzeć w inny sposób. Tym bardziej jestem zwolennikiem docierania w brutalny sposób. Nawet ujęciami i zdjęciami, które dla niektórych mogą być bardzo wrażliwe - stwierdził.