Przypomnijmy, że w nocy z 14 na 15 lipca doszło w Krakowie do tragicznego w skutkach wypadku. W centrum miasta, tuż przed mostem Dębnickim, który od kilku dni jest w remoncie, kierowca żółtego renault megan przy znacznej prędkości stracił panowanie nad kierownicą. Strącił słupki, minął pieszego, przeciął skrzyżowanie, uderzył w słup sygnalizacji świetlnej i lampę, a następnie - dachując - zjechał po schodach do bulwaru Czerwieńskiego, po czym uderzył w betonowy murek. Na miejscu zginęło czterech młodych mężczyzn, w tym kierowca Patryk P., znany w Krakowie i okolicach z brawurowej jazdy. Sprawa od samego początku wzbudzała ogromne kontrowersje, ponieważ na udostępnionym w mediach społecznościowych nagraniu z wypadku widać, że samochód poruszał się po ulicach Krakowa z nieprzepisową prędkością. Pilarczyk stanowczo po wypadku, w którym zginął syn Sylwii Peretti. "Droga nie jest do szarżowania" Kontrowersyjna opinia Hołowczyca. "Za mało torów" W rozmowie z portalem "Na Temat" głos w sprawie tego tragicznego wypadku zabrał jeden z najbardziej znanych kierowców rajdowych w naszym kraju Krzysztof Hołowczyc. Jego słowa mogą budzić kontrowersje, bowiem wskazał między innymi na brak odpowiedniej liczby torów do szybkiej jazdy, na których młodzi kierowcy, mogliby jego zdaniem odpowiednio się wyszaleć. Później kierowca przyznał jednak, że przede wszystkim na drodze powinno kierować się odpowiedzialnością. - Należy dostosowywać prędkość do możliwości, warunków i miejsca. To jest właśnie ta wielka rzecz. Czasem ograniczenia prędkości są w totalnie nielogicznych miejscach i wydaje mi się, że ludzie są trochę na nie znieczuleni. Bardzo ważne jest jednak, aby zacząć mówić nie tylko "bezpieczeństwo", ale przede wszystkim "odpowiedzialność" - stwierdził w rozmowie z "Na Temat".