Jeszcze sześć lat temu obie drużyny grały ze sobą na czwartym poziomie rozgrywkowym. W grupie pierwszej trzeciej ligi łodzianie wygrali 2:1 i zremisowali 2:2. Co ciekawe dwa gole w tych meczach strzelił Mateusz Szmydt, który wciąż jest piłkarzem Concordii. Mecz pamięta też obecny szkoleniowiec elblążan - Łukasz Nadolny. W Widzewie wystąpił m. in. Daniel Mąka, obecnie zawodnik rezerw łódzkiego klubu. Daniel Myśliwiec, który łodzian prowadzi od trzech tygodni, mecz z trzecioligowcem wykorzystał do przeglądu kadr. Od pierwszej minuty zagrali rezerwowi u tego szkoleniowca Jakub Szymański, Ernest Terpiłowski, Patryk Stępiński, Luis Da Silva, Andrejs Ciganiks, Paweł Zieliński, Sebastian Kerk, Filip Przybułek, Sebastian Kerk i Antoni Klimek, a więc aż dziesięciu. Concordia ostatnio gra fatalnie - cztery porażki i remis, więc tak skład powinien według trenera wystarczyć do awansu. Goście od początku atakowali, a rywale czekali na okazję do kontry. Pierwsza okazja Widzewa to dziewiąta minuta i niecelny strzał sprzed pola karnego Rondicia. Concordia odpowiedziała szybką akcję, dogodną okazję miał Joao Augusto, ale fatalnie przestrzelił. Od 15. minuty to trzecioligowiec zaczął mocnej zagrażać bramce łodzian - oddali kilka strzałów, ale niecelnych lub za słabych. Widzew miał swoje pięć minut - dwie bramki do przerwy W zespole z ekstraklasy najbardziej starał się rywalizujący o miejsce w ataki z Jordim Sanchezem Rondić, ale nie potrafił wcelować w bramkę. Wyręczył go Ciganiks, którzy po rzucie rożnym uderzył z około 13 metrów i pokonał Dominika Sasiaka. Widzew poszedł za ciosem i znów przy pomocy stałego fragmentu. Z rzut wolnego dośrodkował Kerk, a Rondić uprzedził bramkarza i zdobył pierwszego gola od przyjścia do łódzkiego klubu. Po zmianie stron szybko łodzianie rozstrzygnęli losy awansu. Kerk, z którym w Widzewie, wiążą ogromne nadzieje, uderzył z pola karnego i było 3:0. Niemiec, który dołączył do zespołu już w trakcie sezonu (i długo nie trenował z żadnym zespołem), miał udział przy wszystkich golach. Trener Myśliwiec w drugiej połowie wpuścił zawodników, którzy w lidze są podstawowymi graczami. Szybko okazję miał Sanchez, ale nie trafił w bramkę. Nie wcelował też Juljan Shehu. Pomogli za to gospodarze - po zagraniu w pole karne Klimka samobójczą bramkę strzelił Piotr Jakubowski. Widzew pewnie wygrał i awnasował do drugiej rundy Pucharu Polski.