Wisła Płock i Legia Warszawa spotkały się po raz drugi w ciągu czterech dni, ale już przed pierwszym gwizdkiem sędziego wiadomo było, że będzie to zupełnie inny mecz. Obaj trenerzy w porównaniu ze spotkaniem ligowym wymienili w wyjściowych składach aż 12 zawodników. Zmieniły się też ustawiania. Legia wyszła odważniej z dwoma napastnikami i tylko trójką obrońców. Więcej nowych graczy zobaczyliśmy jednak w zespole gospodarzy. Pavol Stano zmienił aż siedmiu graczy, Na ławce rezerwowych pozostali m.in bohaterowie z piątku - Rafał Wolski (dwie asysty) oraz obaj strzelcy goli Mateusz Lewandowski i Łukasz Sekulski. Byli gracze Legii lubią ją karać W pierwszym składzie zabrakło większości byłych legionistów - Wolskiego, Dominika Furmana i Jakuba Rzeźniczaka. Kibice z Warszawy żartowali, że nie będzie miał kto Legii zaszkodzić. Często zdarza się bowiem, że swój były klub ex-legioniści lubią ukarać golem, świetną grą lub asystą. W piątek dwa ostatnie podania zaliczył Wolski, który był chyba najlepszym piłkarzem na boisku. Równie dobrze zagrał też Rzeźniczak. W tych żartach jest jednak dużo prawdy. W składzie Wisły znalazło się miejsce dla dwójki byłych piłkarzy Legii - Damiana Warchoła i Mateusza Szwocha. To oni na początku spotkania byli bliscy uzyskania prowadzenia dla zespołu gospodarzy. W 7. min kapitan Wisły Piotr Tomasik uciekł lewym skrzydłem obrońcom gości, mocno dośrodkował w pole karne, Warchoł uderzył z pierwszej piłki, ale przeniósł ją nad poprzeczką. Szwoch blisko gola był w 22. min. Z rzutu wolnego z ok. 20 m posłał prawdziwą bombę na bramkę Cezarego Miszty. Bramkarz gości dość pokracznie, w siatkarskim stylu, ale obronił to uderzenie. Gol godny największy stadionów świata Wisła zaczęła agresywnie, atakowała legionistów już na ich połowie boiska, ale później Legia zaczęła zyskiwać optyczną przewagę. W 27. min dało jej to pierwszego gola. Rzut rożny wykonywał Bartosz Kapustka. Zdecydował się na krótkie kombinacyjne zagranie z Josue. Portugalczyk, który od pierwszej minuty meczu był niemiłosiernie wygwizdywany przez kibiców gospodarzy, dostrzegł nie pilnowanego przed polem karnym Ernesta Muciego. Albańczyk przełożył sobie piłkę z prawej nogi na lewą i płasko strzelił z całej siły w prawy dolny róg bramki Wisły. Ten gol był godny najlepszych stadionów świata! Muci w ataku grał z Maciejem Rosołkiem i była to świetna decyzja Kosty Runjaicia. Miejsce w składzie Legii stracił zagubiony w piątkowym spotkaniu Carlitos. Kiedy spodziewano się, że jego miejsce zajmie Blaż Kramer, niemiecki szkoleniowiec zdecydował, że Słoweniec także usiądzie na ławce. Równie dobrą decyzja było postawienie Lindsay’a Rose’a za Mattiasa Johanssona. Ostro grający defensor nie popełniał głupich błędów i razem z Arturem Jędrzejczykiem i Maikiem Nawrockim tworzyli bardzo pewny blok defensywny. Efekty tych zmian były widoczne szczególnie po golu Muciego. Legia miała gigantyczną przewagę, momentami zamykając gospodarzy w ich polu karnym. Drugi gol przed przerwą jednak nie padł. Portugalczyk otwiera drugą połowę Legia strzeliła zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy. Josue, najbardziej krytykowany w ostatnich dniach piłkarz w Polsce, odebrał piłkę Steve'owi Kapuadiemu, który źle przyjął piłkę po podaniu bramkarza Bartłomieja Gradeckiego, podbiegł kawałek i uderzył z całej siły z 16 m. Po 49. min meczu Legia jak najbardziej zasłużenie prowadziła już 2:0. Jak to jednak często bywa drugi gol uśpił gości. Legia całkowicie oddała inicjatywę gospodarzom, którzy raz za razem dochodzili do dogodnych sytuacji bramkowych. Piłka mijała jednak bramkę Miszty. Trener Stano pół godziny przed końcem meczu postawił wszystko na jedną kartę. Na boisku pojawili się Davo , Wolski i Kristian Vallo - najlepsi i najskuteczniejsi w tym sezonie piłkarze zespołu z Płocka. Te zmiany nie zaszkodziły Legii, która osiągała coraz większą przewagę, ale byłą nieskuteczna. Świetne okazje zmarnowali Rosołek, Bartosz Slisz i Carlitos, który wraz z Kramerem pojawił się na boisku w 70. min spotkania. W doliczonym czasie gry po akcji tego duetu został ustalony wynik spotkania. W ostatnim kontrataku meczu Hiszpan pięknie zagrał do Słoweńca, który w sytuacji sam na sam pokonał Gradeckiego. To był pierwszy gol Kramera w barwach Legii. W ogóle tych sytuacji pod obiema bramkami było w Płocku mnóstwo. Oba zespoły zagrały bardzo ofensywnie. Miszta jednak miał więcej szczęścia, bo jego licznych błędów po zagraniach nogami, nie wykorzystywali gospodarze. Gradecki pomylił się raz i został za to ukarany. Tak jak cały jego zespół, który odpadł z Pucharu Polski. Legia w nagrodę za skuteczność zagra w 1/8 finału. Wisła Płock - Legia Warszawa 0:3 (0:1) Bramki: Ernest Muci (27.), Josue (49), Kramer (90+5)