Rozpoczęta zaledwie kilkadziesiąt godzin temu nowa edycja Pucharu Polski jak na razie może się podobać. Już we wtorek osoby uwielbiające niespodziewane rezultaty miały powody do radości. Z marzeniami o trofeum na pierwszym etapie zmagań pożegnało się dwóch ekstraklasowiczów - Lechia Gdańsk oraz Cracovia. Zwłaszcza odpadnięcie krakowian było zapewne szokiem dla całego środowiska piłkarskiego. To w końcu obecny wicelider tabeli najwyższej klasy rozgrywkowej. Popularne "Pasy" zostały dodatkowo wyeliminowane przez Sandecję Nowy Sącz występującą na co dzień na czwartym poziomie. Chrapkę na niespodziankę w środowe popołudnie mieli sympatycy innego ośrodka z Krakowa. Hutnik na stadionie przy ulicy Tadeusza Ptaszyckiego podejmował Piasta Gliwice. Ekipa z województwa śląskiego przyjechała na teren rywala z jasnym celem. Podopieczni Aleksandara Vukovicia chcieli wygrać i jednocześnie stracić jak najmniej sił przed zbliżającym się kolejnym spotkaniem w PKO BP Ekstraklasie. W pierwszej połowie przyjezdnym poszło naprawdę nieźle. Do szatni schodzili przy dwubramkowym prowadzeniu po trafieniach Fabiana Piaseckiego oraz Tihomira Kostadinova. Piast Gliwice gra dalej w Pucharze Polski. Hutnik Kraków postraszył ekstraklasowicza Schody zaczęły się w drugich czterdziestu pięciu minutach. Rozochoceni dopingiem kibiców gospodarze nie zamierzali poddawać się bez walki i sprawili, że 25 września fani na trybunach obejrzeli kawał dobrego widowiska. W końcówce podstawowego czasu gry faktem stał się ich wielki powrót. Najpierw Hutnik złapał kontakt z rywalem dzięki Karolowi Szablowskiemu, później zaś Karola Szymańskiego pokonał Yevgeniy Belych. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna więc była minimum dogrywka. W niej obie drużyny strzeliły po golu i oglądaliśmy konkurs "jedenastek". Wojnę nerwów wygrali gliwiczanie, którzy nie pomylili się ani razu. W nagrodę wciąż są w grze o Puchar Polski. Awans można było jednak uzyskać w znacznie bardziej spokojnym stylu.