"Pasy" ostatnio mają trudny okres. Pozostawały bez wygranej od kilku meczów, a kilka dni temu, w debiucie Kamila Glika, przegrały na własnym stadionie z Pogonią Szczecin 1-5. Nic dziwnego, że Jacek Zieliński, trener Cracovii, zdecydował się wystawić w Łęcznej bardzo silny skład. Zabrakło praktycznie tylko Michała Rakoczego, który musiał pauzować za czerwoną kartkę w spotkaniu Pucharu Polski z poprzedniego sezonu przeciwko Resovii. Glik znowu wyszedł w podstawowym składzie i choć obrona nie zakończyła meczu z czystym kontem, to drużyna zanotowała awans do kolejnej rundy. Pomógł zdecydowanie "Pasom" Woźniak. 21-letni bramkarz Górnika, który rozgrywał pierwszy mecz w tym sezonie, zawinił przy trzech z czterech bramek. Sensacje w Pucharze Polski. Trzecioligowcy lepsi od drużyny z Ekstraklasy Prowadzenie dla gości padło w 45. minucie. Po dośrodkowaniu Pawła Jaroszyńskiego piłkę głową odbił Souleymane Cissé, ta poleciała w kierunku bramki, gdzie Woźniak zastawiany przez Kacpra Śmiglewskiego, nie był w stanie ani złapać, ani wybić piłki i ta wpadła do siatki. Górnik odpowiedział jeszcze w pierwszej połowie, a dokładnie w szóstej doliczonej minucie. Tym razem dośrodkował Adam Deja, a Benjamin Källman, także uderzeniem głową, posłał piłkę do własnej bramki, zupełnie myląc Sebastiana Madejskiego. Puchar Polski. Górnik Łęczna gonił w końcówce Po przerwie przycisnęła Cracovia, a Woźniak popełniał błędy. W 53. minucie po dośrodkowaniu Cornela Rapy nie złapał piłki, a ta przekroczyła linię bramkową. Trzy minuty później, po dośrodkowaniu Jakuba Jugasa, głową uderzył Takuto Oshima, piłka co prawda leciała w światło bramki, nie był to jednak zbyt mocny strzał, jednak Woźniak tak niepewnie interweniował, że futbolówka znalazła się za linią bramkową. Natomiast w 58. minucie z rzutu wolnego dośrodkował Jani Atanasov, jeden z rywali musnął piłkę, a ta znalazła się w siatce. Skandal w Pucharze Polski. Doszło do rękoczynów Górnik odpowiedział dwiema trafieniami. W 60. minucie do odbitej piłki zdążył Deja, który strzałem pod porzeczkę nie dał szans Madejskiemu. Natomiast w 89. minucie, po ręce Atanasova, w polu karnym, "jedenastkę" pewnie wykorzystał Egon Kryeziu. Sędzia Łukasz Kuźma doliczył pięć minut, ale gospodarzom już nie udało się zmienić wyniku.