Temat opraw podczas finału Fortuna Pucharu Polski był - jak co roku - bardzo gorący. Dyskusja wybuchła już kilka tygodni temu, kiedy Państwowa Straż Pożarna zakazała kibicom wnoszenia flag wielkopowierzchniowych. Odpowiedzialne za bezpieczeństwo służby obawiały się powtórki z rozrywki - czyli środków pirotechnicznych odpalonych pod materiałową przykrywką. Polski Związek Piłki Nożnej spotkał się więc z odmową. Federacja znalazła się w potrzasku. Z jednej bowiem strony stały służby, z drugiej - kibice Legii Warszawa, którzy wprost zagrozili, że jeśli nie będą mogli wnieść na PGE Narodowy oprawy, w ogóle nie pojawią się na trybunach. To z kolei oznaczałoby dla PZPN wizerunkową katastrofę. Zwłaszcza w obliczu wydarzeń z ubiegłych lat, kiedy również dochodziło do tarć na linii fani - federacja. Przedstawiciele Związku ruszyli więc do stołu negocjacyjnego. To jest efekt dość długich rozmów. Po serii spotkań i przedstawieniu nowych dokumentów dotyczących kwestii bezpieczeństwa na stadionie, Państwowa Straż Pożarna wydała zgodę na wniesienie przez kibiców sektorówek wielkopowierzchniowych. Mówimy tu o zaimpregnowaniu materiałów do stopnia niezapalności. To zadanie leży po stronie Polskiego Związku Piłki Nożnej, który ma to wykonać wspólnie z kibicami. Druga sprawa to zwiększenie liczby personelu odpowiadającego za bezpieczeństwo i ewentualną ewakuację. Chodzi o służby porządkowe i informacyjne - tłumaczył w rozmowie z Interią bryg. mgr inż. Karol Kierzkowski z Państwowej Straży Pożarnej. Finał Pucharu Polski: Kibice Legii i Rakowa zaprezentowali sektorówki Wydawało się więc, że wszystko było ustalone. Tymczasem na kilka godzin przed meczem pojawiło się kolejne nieporozumienie. Kością niezgody stała się wielka flaga kibiców Legii. Ci chcieli wnieść ją bramą numer 2, na co z kolei zgody nie wydawał PZPN. Według pierwotnych ustaleń, fani stołecznych mieli dla siebie zarezerwowane wejście oznaczone cyfrą 4. Tam ich sektorówka miała przejść drobiazgową kontrolę. Ostatecznie, jak przekazał dziennikarz Interii Sport Sebastian Staszewski, sympatycy "Wojskowych" dopięli swego. Imponujących rozmiarów oprawę zaprezentowali już przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Podczas gdy piłkarze obu drużyn znajdowali się w tunelu prowadzącym na murawę, kibice Legii rozwinęli sektorówkę z wizerunkiem Syrenki i podpisem "Warszawa kocha zwycięzców". Chwilę później - wbrew surowym zakazom - odpalili także środki pirotechniczne. Po drugiej stronie stadionu swoją oprawę pokazali kibice z Częstochowy. Widniał na niej herb klubu z podpisem "Twojej chwały wielki dzień". Kilka minut później również częstochowianie aktywowali race i tańczyli z nimi na dolnych rzędach swojego sektora. Jakub Żelepień, Interia