Do Warszawy dotarło ok. 20 tysięcy kibiców poznańskiego Lecha. Na stadion jednak nie weszli. Inaczej niż w poprzednich latach, w tym roku obowiązywał zakaz wnoszenia - jak powiadomiły władze stolicy - "flag i banerów większych niż 2x1.5 m". A właśnie z taką oprawą pojawili się pod obiektem fani "Kolejorza". Momentalnie przez wszystkie serwisy medialne przetoczyła się informacja o "niebywałym skandalu". Mecz rozpoczął się zgodnie z planem, ale atmosfera na częściowo opustoszałych trybunach daleka była od piłkarskiego święta. Finał Pucharu Polski. Prezydent Warszawy kontra PSP Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski oznajmił na Twitterze, że za zaistniały stan rzeczy odpowiada straż pożarna. Ale czy rzeczywiście? Karol Kierzkowski, rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej, opublikował post, który rzuca na sprawę zupełnie nowe światło. "Szanowny Panie Prezydencie, uprzejmie proszę nie wprowadzać opinii publicznej w błąd. Państwowa Straż Pożarna wydała pozytywną opinię dotyczącą bezpieczeństwa pożarowego meczu Lech - Raków, w której <nie zaleca się wnoszenia flag i banerów większych niż 2x1,5m>"- napisał Kierzkowski. Któraś ze stron mija się zatem z prawdą. Stanowczo na zaistniałą sytuację zareagował prezes PZPN Cezary Kulesza. Zapowiedział, że jeśli podobna historia się powtórzy, kolejne finały PP rozgrywane będą poza Warszawą. ZOBACZ TAKŻE: