Okazało się, że w tym sezonie Wisła Kraków nie tylko fatalnie gra w piłkę, ale także nie potrafi dobrze strzelać rzutów. karnych. Piłkarze Jerzego Brzęczka sięgnęli już chyba dna i odpadli z trzecioligową Olimpią Grudziądz, dla której to największy sukces w historii klubu! - Marzymy o finale Pucharu Polski - podkreślał trener Jerzy Brzęczek. Szkoleniowiec chyba zapomniał powiedzieć o tych marzeniach swoim zawodnikom, bo wiślacy wyszli skoncentrowani jakby mecz z Olimpią był sparingiem, a nie spotkaniem, które miało im dać przełamanie i półfinał Pucharu Polski. Jeśli piłkarze Olimpii określani są mianem półamatorów, to przy bramce dla trzecioligowca obrońcy Wisły zachowali się jak amatorzy i to pełną gębą. Jeden spóźnił się z kryciem, drugi źle ustawił, trzeci łapał na spalonego... Krakowianie stali jak wryci, a w 74. sekundzie Jakub Bojas skierował piłkę do siatki. W Grudziądzu zaczęło się świętowanie, za to licznie przybyli kibice Wisły jasno dali do zrozumienia, co myślą o takiej postawie zawodników z Krakowa. Gol Bojasa to był jeden z dwóch strzałów Olimpii w pierwszej połowie. Z kolei Wisła w stronę bramki uderzała 11-krtonie, a piłkę posiadała przez 73 proc. czasu. Efekt? Zero bramek i budowanie kompleksu nieskuteczności. Swoje cegiełki kolejno dokładali: Jan Kliment (przegrał sytuację sam na sam z bramkarzem), Nikola Kuveljić (bramkarz odbił jego uderzenie z rzutu wolnego) i Enis Fazlagić (z bliska trafił w słupek). Krakowianie przecinali też pole karne rywali dośrodkowaniami, zamykali grudziądzan na ich połowie, ale mimo przewagi okazji stworzyli niewiele. W przerwie Jerzy Brzęczek ściągnął Jana Klimenta i Mateusza Młyńskiego, a wprowadził Piotra Starzyńskiego i Mommo Cisse. Postawienie na tego drugiego okazało się dobrym pomysłem, bo w 57. minucie pozyskany zimą skrzydłowy wykończył akcję Wisły strzałem po długim rogu i było 1-1. W 72. minucie krakowianie znów uderzyli w słupek, a tym razem o centymetry pomylił się Hugi. Kibice Wisły mogli mieć nadzieję, że z biegiem czasu gościom będzie grało się łatwiej, ponieważ przygotowanie fizyczne trzecioligowca powinno być - przynajmniej teoretycznie - na niższym poziomie. Tymczasem to Olimpia stworzyła sobie dwie niezłe okazje i przyjezdni znów musieli wysłuchiwać bluzgów od swoich kibiców. W regulaminowym czasie spotkanie skończyło się remisem. - Dogrywka dla zawodników Olimpii to już jest mentalne zwycięstwo - komentował na antenie Polsatu Sport Maciej Żurawski, były napastnik Wisły. Podsumowanie kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasa w każdy poniedziałek o 20:00 - zapraszają: Staszewski, Peszko i goście! Po pierwszej połowie dogrywki nadal żadna z drużyn nie była bliżej awansu - ani z wyniku, ani z gry. Co więcej, w celnych strzałach prowadzili już trzecioligowcy, którzy oddali ich sześć, czyli o jeden więcej od Wisły. Piłkę meczową mieli właśnie gospodarze, ale w 118. minucie Adrian Karankiewicz z bliska nie trafił w bramkę. - W drugiej połowie Wisła miała trochę szczęścia. Teraz mogą odetchnąć przed rzutami karnymi - podsumował Żurawski. Karnego jako jedyny nie strzelił Michal Skvarka i Wisła dała kolejną plamę w tym sezonie. - Pajace, pajace - krzyczeli kibice z Krakowa. Dzięki wygranej Olimpia jako pierwsza awansowała do półfinału Puchar Polski. W pozostałych ćwierćfinałach Legia zmierzy się z Górnikiem Łęczna, Arka z Rakowem, a Górnik Zabrze z Lechem. Wszystkie spotkania transmituje Polsat Sport. Olimpia Grudziądz - Wisła Kraków 1-1 (1-0), rzuty karne: 5-3 Bramki: Bojas (2.) - Cisse (58.) Rzuty karne: Olimpia: Warcholak +, Cywiński +, Wicki+, Cabrera+, Zawada+ Wisła: Sadlok +, Skvarka -, Poletanović+, Fazlagić + Żółte kartki: Kaczmarek, Warcholak - Młyński, Cisse, Fernandez, Colley, Szot. Składy oraz statystyki dostępne są TUTAJ Piotr Jawor