PGE Narodowy od samego początku wręcz kipiał od emocji. W szóstej minucie czerwoną kartką ukarany został Yuri Ribeiro, co wywołało sprzeczkę wśród zawodników obu drużyn. Ci z Częstochowy pochwalali decyzję arbitra, ci z Warszawy zupełnie się z nią nie zgadzali. Do tego swoje trzy grosze dorzucały także ławki rezerwowych i jednych, i drugich. Obie żywiołowo reagowały na wszystkie decyzje arbitra. Kilka minut później doszło do spięcia trenerów - Runjaica i Papszuna. Obaj ruszyli w swoim kierunku i mało brakowało, aby doszło do rękoczynów. Sędzia Lasyk wyraźnie miał problemy z zapanowaniem nad rozgrzanymi do czerwoności głowami piłkarzy i sztabów szkoleniowych. Podczas pomeczowej konferencji prasowej niemiecki trener został poproszony o komentarz do tej sytuacji. - Doszło do utarczek słownych pomiędzy naszymi sztabami. Zajmiemy się tym wewnętrznie w drużynie. Tuż przed konferencją spotkaliśmy się znów z ekipą Rakowa i dalej - mówiąc eufemistycznie - wymienialiśmy się uprzejmościami. Żadna ze stron nie jest jednak bez winy. Wszyscy powinniśmy spojrzeć w lustro i zapytać samych siebie, jak należałoby się w danej sytuacji zachować - odparł Runjaic. Finał Pucharu Polski: Runjaic zapytany o Papszuna Szkoleniowiec Legii został zapytany również o swoje relacje z Markiem Papszunem. Niemiec starał się odpowiadać maksymalnie dyplomatycznie. - Mam wielki szacunek do Marka Papszuna. Wracając natomiast do zajścia pomiędzy nami, to chcę powiedzieć, że przy tak dużym ładunku emocjonalnym, jakim był obarczony ten mecz, czasami takie rzeczy po prostu się zdarzają. Jestem z natury spokojny, ale widziałem, że od początku meczu ławka Rakowa głośno komentowała każdą decyzję sędziego. Sytuacja eskalowała. Stwierdziłem, że muszę interweniować, bo zaczęło mi to po ludzku przeszkadzać - dodał 51-latek. Starcie Runjaica z Papszunem nie było jedynym zapalnym momentem finału. Już po ostatnim gwizdku doszło do kolejnych bulwersujących scen. Obrońca Legii Filip Mladenović zaatakował fizycznie piłkarzy Rakowa. Trener "Wojskowych" został poproszony o odniesienie się do tej sytuacji. - Nie rozdrapujmy od razu wszystkich ran. Doszło do scen, które nie są reklamą futbolu. Rozmawiałem z Filipem po meczu. Teraz jest jednak pora na świętowanie - starał się uciąć temat Runjaic. Interia dopytała jednak Niemca o tę rozmowę z Serbem. - Krótko opowiedział mi o tym ze swojej perspektywy. Powiedział mi również, że został ukarany czerwoną kartką już po zakończeniu spotkania. Filip przekazał, że był obrażany słowami, których nie chcę teraz państwu przytaczać. W pewnym momencie po prostu nie wytrzymał. Jeśli pojawią się jakieś kary dyscyplinarne , oczywiście przyjmiemy je ze spokojem - zapewnił Runjaic. Jakub Żelepień, Interia