Choć Widzew wygrał 2-1, to losy awansu ważyły się do ostatniej sekundy. To gospodarze oddali więcej strzałów, wykonywali więcej rzutów różnych oraz wolnych i po prostu stworzyli więcej sytuacji. To jednak łodzianie cieszyli się z awansu. Widzew miał przestoje - Nie jestem zadowolony z niektórych momentów tego meczu. Zdarzają nam się przestoje, musimy utrzymywać przewagę, bo znów oddaliśmy inicjatywę rywalowi. Teraz oczy wielu osób będą skierowane na nas i presja będzie tylko większa, więc musimy sobie z tym poradzić - uważa Janusz Niedźwiedź, trener łodzian. Do zwycięstwa Widzew poprowadzili dwaj młodzieżowcy - Guzdek i Karasek. Dla tego pierwszego, choć ma dopiero 19 lat, to już piąte trafienie w tym sezonie (cztery w lidze). Dostał też powołanie do reprezentacji Polski U-20. Jego rówieśnik Karasek zdobył na razie bramkę na zapleczu ekstraklasy i teraz w Pucharze Polski. Obaj strzelili gole w piątek w lidze (4:0 ze Skra Częstochowa) i w środę z Resovią. Lewandowski znowu strzela w LM - zobacz bramki! W Widzewie pasuje mu środowisko - Bardzo mnie to cieszy, że regularnie zdobywam bramki dla Widzewa i jest to dla mnie powód do dumy. Nie zastanawiam się nad tym, jak wyglądała moja gra, kiedy byłem w Ruchu Chorzów. Czasami tak bywa, że piłkarz w nowym środowisku lepiej się odnajduje i tak jest w Widzewie - mówił Guzdek. Bramka Karaska zapewniła łodzianom wygraną 2:1. Strzelił ją w trudnym momencie, bo Resovia była na fali i chwilę wcześniej wyrównała. - Po prostu uderzyłem, bo nie było w tej akcji lepszego wyjścia. Cieszę się, że dzięki tej bramce wygraliśmy. Ogólnie nie był to najlepszy mecz w moim wykonaniu, ale kilka zagrań mi wyszło - stwierdził Karasek. Widzew stracił kontrolę W drugiej połowie obrona Widzewa była w opałach. Nawet jak Resovia grała w dziesiątkę, to stwarzała okazje. - Trochę straciliśmy kontrolę nad tym spotkaniem, ale nasi niezawodni młodzieżowcy pokazali klasę. Bartek ostatnio jest "w gazie", a Kacper coraz śmielej radzi sobie na boisku. Cieszymy się z tego zwycięstwa, bo graliśmy różnie na wyjazdach - przyznał Daniel Tanżyna. AK