Gdy 11 sierpnia rozlosowano pary pierwszej rundy <a class="db-object" title="Puchar Polski" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/rozgr-polska-puchar-polski,spci,707" data-id="707" data-type="sport_event_competition">Pucharu Polski</a>, starcie <a class="db-object" title="Jagiellonia Białystok" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-jagiellonia-bialystok,spti,8085" data-id="8085" data-type="t">Jagiellonii </a>ze <a class="db-object" title="Śląsk Wrocław" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-slask-wroclaw,spti,97" data-id="97" data-type="t">Śląskiem </a><a href="https://sport.interia.pl/puchar-polski/news-poznalismy-pary-1-32-finalu-fortuna-pucharu-polski-szykuje-s,nId,6957298" target="_blank" rel="noreferrer noopener">od razu wybijało się jako potencjalny szlagier</a>. Głównie dlatego, że... była to jedyna para złożona z klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej. Przez te sześć tygodni doszedł jednak jeszcze jeden aspekt: Śląsk wygrał sześć spotkań ligowych z rzędu, bijąc klubowy rekord i umacniając się na pierwszym miejscu. A Jagiellonia też radzi sobie całkiem nieźle, zdobyła raptem trzy punkty mniej od wrocławian, ale ma przecież zaległy mecz z <a class="db-object" title="Lech Poznań" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-lech-poznan,spti,8086" data-id="8086" data-type="t">Lechem Poznań</a>. Niechlujna pierwsza połowa. Jeden celny strzał i trzy kartki. Hit nie wypalił Można więc było ostrzyć sobie zęby na niezłe starcie, choć ze świadomością, że obaj trenerzy dokonają roszad w wyjściowych składach, może nawet oszczędzając największe gwiazdy. Tak zrobił <a class="db-object" title="Jacek Magiera" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-jacek-magiera,sppi,20502" data-id="20502" data-type="p">Jacek Magiera</a>, sadzając na ławce <a class="db-object" title="Erik Exposito" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-erik-exposito,sppi,20522" data-id="20522" data-type="p">Erika Exposito</a>, który w Ekstraklasie strzela bramki na zawołanie. A był jeszcze debiut w tym zespole <a class="db-object" title="C. Borthwick-Jackson" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-c-borthwick-jackson,sppi,38594" data-id="38594" data-type="p">Camerona Borthwicka-Jacksona</a> oraz... pierwszy mecz z opaską kapitańską <a class="db-object" title="Martin Konczkowski" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-martin-konczkowski,sppi,20319" data-id="20319" data-type="p">Martina Konczkowskiego</a>. Może właśnie dlatego, z powodu mniejszej liczby zmian w składzie, Jagiellonia od początku dominowała, choć niewiele z tego wynikało. Śląsk świetnie czuje się w kontrach, potrafi doskonale przeprowadzać piłkę z obrony do ataku, to momentami też było widać. Zaczęło się nawet okazale, od dobrego, choć nieprecyzyjnego strzału <a class="db-object" title="Mateusz Żukowski" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-mateusz-zukowski,sppi,20571" data-id="20571" data-type="p">Mateusza Żukowskiego</a>. Tyle że im bliżej było końca pierwszej połowy, tym męczarnie obu drużyn stawały się coraz większe. Jagiellonia grała niechlujnie, "zachęcała" prostymi stratami rywali do kontr. I Śląsk zaraz odpowiadał tym samym, przy czym na żadne wypady nie pozwalał. Po 25. minucie akcje "Jagi" zaczęły się trochę bardziej zazębiać, było w nich więcej jakości, ale dośrodkowania na przedpole bramki <a class="db-object" title="Kacper Trelowski" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-kacper-trelowski,sppi,20812" data-id="20812" data-type="p">Kacpra Trelowskiego</a> niewiele dawały. Może w 29. minucie bramkę zdobyłby <a class="db-object" title="Jesus Imaz Balleste" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-jesus-imaz-balleste,sppi,19956" data-id="19956" data-type="p">Jesus Imaz</a>, uderzający z linii pola karnego. Może, gdyby nie trafił w... plecy kolegi z zespołu. Śląsk odpowiedział też niecelnym uderzeniem Konczkowskiego tuż przed przerwą - i to właściwie tyle. Sędzia Paweł Raczkowski nie doliczył ani sekundy. I dobrze, bo jeden celny strzał i trzy żółte kartki przez 45 minut gry nie zachęcały do oglądania tego "szlagieru". Nene i Imaz bohaterami Białegostoku. Lider Ekstraklasy odpadł z Pucharu Polski Wydawało się, że pod względem poziomu sportowego gorzej już raczej nie będzie, a tymczasem... początek drugiej części meczu był jeszcze większym zlepkiem przypadkowych zagrań i błędów. Śląsk cofnął się, całkowicie oddał inicjatywę gospodarzom. A ci byli bliżej i bliżej bramki Trelowskiego. Już strzał Bartłomieja Wdowika z 56. minucie mógł dać gola. Próbował też zza pola karnego <a class="db-object" title="Nene" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-nene,sppi,16614" data-id="16614" data-type="p">Nene</a> - i w końcu w 62. minucie to mu się udało. Jagiellonia po raz kolejny krótko rozegrała rzut rożny, by wystawić piłkę swojemu pomocnikowi. A ten huknął, jak zwykle, perfekcyjnie dokręcając piłkę. Śląsk nie miał nic do stracenia, <a class="db-object" title="Jacek Magiera" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-jacek-magiera,sppi,20502" data-id="20502" data-type="p">Jacek Magiera</a> posłał na boisko także i <a class="db-object" title="Erik Exposito" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-erik-exposito,sppi,20522" data-id="20522" data-type="p">Erika Exposito</a>. Goście jednak nie mogli znaleźć właściwego rytmu, poza kapitalną sytuacją <a class="db-object" title="Petr Schwarz" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-petr-schwarz,sppi,20234" data-id="20234" data-type="p">Petra Schwarza</a> z 81. minuty, nie stworzyli innej okazji. A tę czeski pomocnik powinien wykorzystać, dostał świetną wrzutkę "na nos" od <a class="db-object" title="Piotr Samiec-Talar" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-piotr-samiec-talar,sppi,20001" data-id="20001" data-type="p">Piotra Samca-Talara</a>. Jagiellonia miała tych okazji więcej, zwłaszcza<a class="db-object" title="Jose Naranjo" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-jose-naranjo,sppi,17632" data-id="17632" data-type="p"> José Naranjo</a> i bardzo aktywny <a class="db-object" title="Afimico Pululu" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-afimico-pululu,sppi,734" data-id="734" data-type="p">Afimico Pululu</a>. Im się nie udało, wynik na 2:0 ustalił za to w doliczonym czasie Imaz, wykorzystując świetne dogranie <a class="db-object" title="Dominik Marczuk" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-dominik-marczuk,sppi,19494" data-id="19494" data-type="p">Dominika Marczuka</a>. I tak właśnie lider PKO Ekstraklasy pożegnał się z Fortuna Pucharem Polski.