Do sytuacji, która wywołała długie dyskusje doszło w 63. minucie spotkania, gdy Lechia prowadziła już 1-0. Wówczas wyrównującego gola strzelił Petr Schwarz, ale piłkarze Rakowa sami nie wiedzieli czy cieszyć się z bramki, bowiem sędzia niemal od razu pobiegł sprawdzić nagranie w systemie VAR. Sytuacja nawet na powtórkach była niejednoznaczna. Wydawało się, że piłka odbiła się od obrońcy Lechii Filipa Mladenovicia, a potem trafiła w łokieć Schwarza, ale żadne nagranie nie rozstrzygało wątpliwości w stu procentach. Nie było też jasne do końca czy piłki ręką nie zagrał także Mladenović, co byłoby równoznaczne z podyktowaniem rzutu karnego dla Rakowa. Prowadzący zawody Szymon Marciniak zdecydował, że gol nie zostanie uznany. Taka decyzja bardzo nie spodobała się Bogusławowi Leśnodorskiemu, który poświęcił Marciniakowi ostrą wypowiedź w mediach społecznościowych. "Powiem tak... Nikt mnie nie drażni w naszej piłce bardziej niż Marciniak... Postanowił widzieć lepiej niż VAR i się tego trzyma. Nie wykluczam, że prywatnie to fajny facet" - napisał na Twitterze były prezes Legii Warszawa. Słowa Leśnodorskiego spotkały się z bardzo zróżnicowaną reakcją internautów. Jedni przyznawali mu rację, drudzy utrzymywali, że arbiter podjął słuszną decyzję. Sam Leśnodorski, który ostatnio aktywnie zaangażowany był w proces ratowania Wisły Kraków, raz jeszcze postanowił dolać oliwy do ognia. "Obejrzałem powtórki... To jest circus. Pan Marciniak powinien dostać bezpłatny 2-letni urlop gdzieś, gdzie jest bardzo zimno" - brzmiał kolejny wpis Leśnodorskiego. Ostatecznie to Lechia zwyciężyła w starciu półfinałowym i to ona 2 maja zmierzy się z Jagiellonią Białystok w finale na stadionie PGE Narodowy w Warszawie. Puchar Polski: wyniki, drabinka, strzelcy, terminarz WG