Wojciech Gorgoń urodził się 7 sierpnia 1963 roku w Krakowie. Do Wisły trafił już jako 10-latek i pokonywał kolejne szczeble juniorskiego szkolenia. W pierwszej drużynie zadebiutował w 1982 roku. Dla "Białej Gwiazdy" grał do sezonu 1984/1985 włącznie. Wtedy też klub został zdegradowany do II Ligi, a Gorgoń - po kilku występach na zapleczu - odszedł do Zagłębia Sosnowiec. Jak czytamy na stronie historiawisly.pl, niewiele później jego kariera piłkarza została brutalnie przerwana. "Gorgoń dostał bardzo ciężkiej kontuzji - zerwał więzadła krzyżowe. Uraz nie był prawidłowo leczony i kontuzja ta w praktyce zakończyła profesjonalną karierę piłkarską Gorgonia". O tym rzadko się mówi. Ogromna stawka finału Pucharu Polski Kilka tygodni później zawodnik opuścił Polskę. Przeniósł się do Austrii, gdzie mieszkała rodzina jego żony. Początkowo próbował jeszcze grać tam w piłkę, ale w obliczu poważnych problemów zdrowotnych mógł robić to tylko amatorsko. Zajął się więc sędziowaniem, a także pracą w branży IT. W 1988 roku - już w Wiedniu - urodził się Alexander. Piłkarz całe dzieciństwo spędził w Austrii, ale rodzice zadbali o to, aby syn mówił czysto po polsku. Szczególnie mocno przydaje mu się to od 2020 roku, kiedy to trafił do Pogoni Szczecin z HNK Rijeka. Finał Pucharu Polski: Rodzinna historia zatacza koło Doświadczony, 35-letni pomocnik stanie w czwartek przed szansą na zdobycie pierwszego trofeum w barwach "Portowców". Drużyna zmierzy się bowiem w finale Fortuna Pucharu Polski z Wisłą Kraków. Ten mecz - oprócz tego, że ma wielką stawkę - niesie też za sobą piękną rodzinną historię. W 1984 roku Wojciech Gorgoń wystąpił bowiem w finale Pucharu Polski w Warszawie jako zawodnik Wisły. Krakowski klub przegrał wtedy aż 0:3 z Lechem Poznań. Teraz - po 40 latach - syn stanie po drugiej stronie barykady. Jako zawodnik Pogoni Szczecin spróbuje sięgnąć po trofeum, mierząc się w finale właśnie z "Białą Gwiazdą". Finał Fortuna Pucharu Polski rozpocznie się w czwartek o 16:00. Transmisja w Polsacie, Polsacie Sport 1 i na Polsat Box Go. Relacja na żywo w Interii. Jakub Żelepień, Interia