Długimi fragmentami skolwinianie potrafili jednak przeciwstawić się Legii Warszawa. Nie wybijali piłki na auty, lecz starali się grać odważnie i do przodu. Mieli zresztą kilka dobrych okazji strzeleckich, ale żadnej z nich nie udało się im zamienić na bramkę. Jakub Żelepień, Interia: Zapowiadaliście walkę, zapowiadaliście, że Legia nie będzie miała u was łatwo, no i tak faktycznie było. Adam Ładziak, pomocnik Świtu Skolwin: Uważam, że nie mamy powodów do wstydu. Walczyliśmy z Legią jak równy z równym, dopiero po strzeleniu gola zespół z Warszawy przejął kontrolę nad meczem. Jesteśmy źli na siebie, że straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry, bo trener uczulał nas na to. W drugiej połowie zabrakło wam sił? - Myślę, że tak. Legia narzuciła solidne tempo i już nawet w końcówce pierwszej połowy widać było po nas duże zmęczenie. Tak czy inaczej zostawiliśmy na boisku kawał serducha. Rok temu - również na etapie 1/16 finału - trafiliście na ekstraklasową Cracovię, teraz na Legię. Dwa mecze, oba przegrane po 0-1. To musi boleć. - Z jednej strony tak, ale z drugiej świadczy o naszej sile. Przegrać z ekstraklasowiczami 0-1 to nie wstyd. Nie kładziemy się przed żadnym rywalem. Do meczu z Cracovią rok temu podeszliśmy ze zbyt dużym respektem, tym razem było już inaczej. Nie baliśmy się grać piłką, atakować. Było w pierwszej połowie kilka ładnych akcji. Jednym słowem: czego zabrakło do zwycięstwa? - Szczęścia przy sytuacji bramkowej, którą mieliśmy w 60. minucie. Rozmawiał Jakub Żelepień