Legia Warszawa po serii rzutów karnych ostatecznie pokonała Raków Częstochowa i zdobyła upragniony Puchar Polski. Po meczu jednak najwięcej mówi się nie o wydarzeniach boiskowych, a regularnej bójce, jaka wywiązała się między piłkarzami chwilę po ostatniej wykonanej jedenastce. Na wcześniejszych nagraniach było widać, że Filip Mladenović jest goniony przez kilku piłkarzy Rakowa Częstochowa. Jeden z nich w biegu kopnął Serba, a chwilę później między zawodnikami wywiązała się regularna bójka, w trakcie której obrońca stołecznej drużyny zadał rywalom trzy ciosy w okolice twarzy. Kto zaczął? To nagranie nie pozostawia żadnych wątpliwości Okazuje się jednak, że nie były to jedyne uderzenia wymierzone w tamtym momencie przez Filipa Mladenovicia. Pierwsze z nich miało miejsce chwilę wcześniej. Po ostatecznym rozstrzygnięciu finału na korzyść Legii Warszawa, Serb, zamiast cieszyć się wraz ze swoimi kolegami z zespołu, pobiegł na środek boiska, gdzie stali załamani piłkarze Rakowa Częstochowa. Czytaj również: Zagraniczne media o "skandalu w Polsce". Krytyka finału Pucharu Polski Filip Mladenović w biegu uderzył stojącego w kole środkowym Wiktora Długosza, a następnie zaczął uciekać w kierunku pozostałych piłkarzy Legii Warszawa. W tym momencie kilku podopiecznych Marka Papszuna zaczęło gonić obrońcę "Wojskowych" i właśnie w takich okolicznościach doszło do słynnej już awantury, która najprawdopodobniej zakończy się poważnymi konsekwencjami dla głównego prowodyra. PZPN zapowiedział, że bardzo dokładnie przyjrzy się tej sprawie i wyciągnie poważne konsekwencje względem poszczególnych piłkarzy. Przedstawiciele obu klubów zostaną wezwani do złożenia wyjaśnień. Postępowanie rozpocznie się jeszcze dziś, czyli w czwartek 4 maja. Na nagraniu widać "jak na dłoni", że Filip Mladenović w tej sytuacji jako pierwszy wymierzył cios swojemu rywalowi. Jednak co działo się wcześniej? Do jakich prowokacji dochodziło i jakie gesty doprowadziły do takiej eskalacji i zachowania serbskiego obrońcy? To wiedzą już wyłącznie sami piłkarze. Według Sebastiana Staszewskiego Mladenović zdążył już skontaktować się z kilkoma piłkarzami Rakowa Częstochowa i przeprosić ich za swoje zachowanie. Następnym krokiem piłkarza ma być opublikowanie oficjalnych przeprosin. Czy dzięki temu gestowi jego kara może zostać złagodzona? W tej kwestii pozostaje jedynie czekać na decyzję komisji dyscyplinarnej PZPN.