Cele Rakowa na ten sezon są jasno sprecyzowane - obrona Pucharu Polski i mistrzostwo kraju. W lidze jest liderem i ma pięć punktów przewagi nad druga drużyną. Do PP przystąpił od 1/16 finału i był zdecydowanym faworytem meczu z Zagłębiem. Minęły się w ekstraklasie Obie drużyny ostatni raz mierzyły się ze sobą jeszcze w pierwszej lidze w sezonie 2018/2019. Wtedy Zagłębie awansowało do ekstraklasy. Rok późnej w jego ślady poszedł <a class="db-object" title="Raków Częstochowa" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-rakow-czestochowa,spti,8095" data-id="8095" data-type="t">Raków</a>. Tyle że drużyna z Sosnowca nie zdołała się utrzymać. Od tej pory <a class="db-object" title="Zagłębie Sosnowiec" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-zaglebie-sosnowiec,spti,8082" data-id="8082" data-type="t">Zagłębie </a>nie za bardzo potrafi się odnaleźć w pierwszej lidze. Dwa razy kończyła sezon tuż nad strefą spadkową. W bieżących rozgrywkach jest trochę lepiej - jest dziewiąte w tabeli. W 1/32 finału PP nie bez problemów pokonało czwartoligowy GKS Wikielec (2-1). Marek Papszun, trener Rakowa dał szansę tym piłkarzom, którzy zwykle grają mniej. Tylko czterech zawodników, którzy grali ostatnio w lidze w podstawowym składzie, było też od początku na boisku w Sosnowcu. Zagłębie dotrzymało kroku W zespole gospodarzy nie brakuje piłkarzy nawet z przeszłością reprezentacyjną jak <a class="db-object" title="Szymon Pawłowski" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-szymon-pawlowski,sppi,19625" data-id="19625" data-type="p">Szymon Pawłowski </a>czy<a class="db-object" title="Michał Masłowski" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-michal-maslowski,sppi,19680" data-id="19680" data-type="p"> Michał Masłowski</a>. To jednak było za mało na Raków, który od początku narzucił swoje warunki gry, ale w pierwszym kwadransie nie miał dobrych sytuacji. W 16 minucie celny strzał oddał Gustav <a class="db-object" title="Gustav Berggren" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-gustav-berggren,sppi,28110" data-id="28110" data-type="p">Berggren</a>, ale w środek bramki. Chwilę później po rzucie rożnym głową uderzył Stratos <a class="db-object" title="Efstratios Svarnas" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-efstratios-svarnas,sppi,10999" data-id="10999" data-type="p">Svarnas</a>, ale obok słupka. W odpowiedzi strzał Szymona Pawłowskiego złapał Kacper <a class="db-object" title="Kacper Trelowski" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-kacper-trelowski,sppi,20812" data-id="20812" data-type="p">Trelowski</a>. W 34. minucie próbkę umiejętności dał <a class="db-object" title="Szymon Sobczak" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-szymon-sobczak,sppi,19536" data-id="19536" data-type="p">Szymon Sobczak</a>, ale strzał minął bramkę. W końcówce pierwszej połowy po podaniu Beggrena dobrą okazję w polu karnym miał Vladislav <a class="db-object" title="V. Gutkovskis" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-v-gutkovskis,sppi,20205" data-id="20205" data-type="p">Gutkovskis</a>, ale obrońca Zagłębia zdążył zblokować uderzenie. Gospodarze nie dali się faworyzowanemu rywalowi i do przerwy było 0-0. Raków bił głową w mur Trener Papszun postanowił w przerwie wzmocnić zespół i wszedł Bartosz Nowak. Nadal jednak mimo przewagi, częstochowianie nie tworzyli dogodnych okazji. W 60 minucie strzelił Władysław Koczerhin uderzył z pola karnego, ale znów niecelnie. Chwilę później sędzia Tomasz Kwiatkowski najpierw podyktował rzut karny za faul Filipa Borowskiego na Patryku Kunie. Dostał jednak sygnał z VAR i po obejrzeniu akcji zmienił decyzję. Okazało się, że to skrzydłowy Rakowa najpierw przewinił i dostał za to żółtą kartkę. Gol w doliczonym czasie Szkoleniowiec gości robił kolejne zmiany i przed szasną stanął Fabian Piasecki, ale nie trafił w piłkę. Po chwili <a class="db-object" title="Mateusz Kos" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-mateusz-kos,sppi,19684" data-id="19684" data-type="p">Mateusz Kos</a> świetnie obronił uderzenie Deiana Sorescu. Raków był coraz bliżej gola - po strzale Svarnasa gospodarzy uratował słupek. Sędzia Kwiatkowski przedłużył spotkanie aż o sześć minut i to wystarczyło gościom. W 95. minucie zza pola pięknie uderzył Koczerhin i Kos nie był w stanie obronić.