Przed tegorocznym finałem z Częstochowy docierały jasne sygnały - klub z całych sił chciał włożyć do gabloty trzeci z rzędu Puchar Polski. W mediach społecznościowych rozpromowano nawet specjalny hasztag #DrogaPoHattrick, który stał się zresztą również motywem okolicznościowych koszulek przygotowanych dla kibiców. Pod Jasną Górą nie bawiono się w fałszywą skromność - każdy otwarcie mówił o celu, z jakim przyjechał na PGE Narodowy. Tak było na kilka tygodni, jak i na ledwie kilka godzin przed finałem. Podczas konferencji prasowej trener Marek Papszun mówił: "Pokonaliśmy tę długą drogę po to, aby wygrać. Będziemy chcieli wznieść puchar po raz trzeci z rzędu. Wierzę, że chłopaki wcielą nasz plan w życie". Puchar Polski: Raków Częstochowa przegrał z Legią Warszawa Jaki był ten plan - nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że Raków go nie zrealizował. Po 120 minutach meczu z Legią (w którym częstochowianie mieli przewagę) nie było rozstrzygnięcia, a o wszystkim zadecydował konkurs jedenastek. W nim lepsi okazali się zawodnicy z Łazienkowskiej, którzy wygrali 6:5. Jako jedyny swojej jedenastki nie wykorzystał Mateusz Wdowiak. Jego uderzenie obronił znakomicie tego dnia dysponowany Kacper Tobiasz (wybrany zresztą zawodnikiem meczu). Pomyłka akurat tego zawodnika jest znamienna. W ostatnich trzech latach zawsze wygrywał on bowiem w finałach Pucharu Polski. W 2020 roku jeszcze w barwach Cracovii, a później już dwa razy z Rakowem Częstochowa. Raków nie ustrzelił pucharowego hat-tricka Marek Papszun stworzył pucharowego potwora. Dwa z rzędu zwycięstwa w tych rozgrywkach sprawiły, że apetyty na dołączenie do elitarnego grona trzykrotnych z rzędu zwycięzców wzrosły. Nie udało się jednak - grono pozostanie więc na razie w niezmienionym składzie. Przypomnijmy, że należą do niego tylko trzy drużyny. Pierwszy był Górnik Zabrze, który na przełomie lat 60. i 70. poprzedniego stulecia stanowił czołową siłę polskiego piłkarstwa. Zabrzanie najpierw skompletowali hat-trick, a później dołożyli kolejne dwa zwycięstwa. Łącznie wygrali puchar pięć razy z rzędu w latach 1968-1972. Na kolejny taki wyczyn trzeba było czekać aż do kolejnego tysiąclecia. Pomiędzy latami 2000 a 2002 Amica Wronki zdobyła trofeum trzy razy z rzędu. Ostatnia była natomiast Legia Warszawa. Stołeczni przeżywali pucharowy rozkwit od 2011 do 2013 roku. Wygrali wówczas trzy razy z rzędu i dołączyli do elitarnego grona. Jakub Żelepień, Interia