W Kaliszu kibice zobaczyli najsilniejsze składy obu drużyn. Trener Górnika postawił na tych samych zawodników, którzy w ostatniej ligowej kolejce pokonali 4-1 Pogoń Szczecin, a Łukasz Podolski strzelił bramkę z ponad 50 metrów. Oba zespoły są w formie. KKS Kalisz jest niepokonany od sześciu spotkań, a pięć z nich wygrał. W ostatniej kolejce w meczu na szczycie drugiej ligi rozbił 3-0 Polonię Warszawa i trener Bartosz Tarachulski zapowiadał, że jego zawodnicy spróbują sprawić kolejną niespodziankę. KKS z patentem na zespoły z ekstraklasy W poprzedniej edycji kaliszanie wyeliminowali Pogoń Szczecin, a porem minimalni ulegli Rakowowi Częstochowa. W tym sezonie po bardzo emocjonującym spotkaniu zremisowali po dogrywce 5-5 z Widzewem, ale okazali się lepsi od drużyny z ekstraklasy w rzutach karnych. Teraz stanęli przed szansą na awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. To byłby historyczny sukces KKS. Gospodarze od początku próbowali wysoko odebrać piłkę Górnikowi. W lidze i pucharze imponują skutecznością. W 21 meczach (ligowych i pucharowych) strzelili aż 51 goli. W 5. minucie pierwsza okazję mieli zabrzanie, ale strzał Szymona Włodarczyka w kierunku bliższego słupka odbił Mateusz Górski. Górnik też ostatnio zaczął częściej trafiać do bramki. W lidze trzy gole strzelili Widzewowi, a cztery Pogoni. W Kaliszu też chcieli szybko objąć prowadzenie, by rozwiać nadzieje drugoligowca. Gospodarze lepsi w pierwszej połowie KKS nie zamierzał jednak niczego ułatwiać i nieoczekiwanie w ósmej minucie objął prowadzenie. Piotr Giel zagrał z pierwszej piłki, Nikodem Zawistowski wpadł w pole karne, zamarkował podanie, ale strzelił i pokonał Daniela Bielicę. Gospodarze wcale nie zamierzali się cofnąć i bronić wyniku, ale chcieli pójść za ciosem. Nadal wysoko atakowali rywali, ale w końcu i Górnik stworzył groźną sytuację. Po indywidualnej akcji strzelił Podolski, ale minimalnie się pomylił. Kolejną dogodną okazję mieli drugoligowcy. Nestor Gordillo uderzył z około 20 metrów, Bielica z trudem odbił piłkę przed siebie, ale z pomocą zdążył obrońca. Po rzucie rożnym minimalnie niecelnie strzelił Kendzia. Wędki dla dwóch zawodników Trener Gaul nie czekał nawet do przerwy, by zrobić zmiany. W 37. minucie zdjął Norberta Wojtuszka i Włodarczyka. W ich miejsce weszli Piotr Krawczyk i Robert Dadok. Początek drugiej połowy też należał do kaliszan. Świetnym podaniem zrewanżował się Zawistowski i Giel był sam przez Bielicą, strzelił, ale bramkarz Górnika znakomicie odbił piłkę nogą. W odpowiedzi kontrę wyprowadził Podolski, dośrodkował z lewej strony, ale Kunji Okunuki nie trafił w futbolówkę. Przebudzenie Górnika Gospodarze za to nie mieli problemów, by wykorzystać okazję po szybkiej akcji. Znów podawał Zawistowski, który po drugiej stronie wypatrzył Gordillo, a Hiszpan z pierwszej piłki trafił w 57. minucie na 2-0. Dopiero druga stracona bramka podziałała na Górnika. Zaledwie trzy minuty później wykorzystali stały fragment gry. Z rzutu wolnego dośrodkował Dani Pacheco, a Aleksander Paluszek okazał się najsprytniejszy w polu karnym. Goście mieli jeszcze pół godziny, by odwrócić losy spotkania. Okazję mial Pacheco, ale Górski odbił jego strzał. W 74. minucie Górnik wyrównał. Robert Dadok świetnie wypatrzył Piotra Krawczyka, który poradził sobie z Mateuszem Gawlikiem i z około 16 metrów pokonał Górskiego. Goście nie chcieli dopuścić do dogrywki i zdobyć zwycięskiego gola. Po akcji Podolskiego Krawczyk z bliska źle trafił w piłkę i sprzed linii wybił ją Wiktor Smoliński. Gole w doliczonym czasie i dogrywka Emocje sięgnęły zenitu, kiedy po akcji Gordillo na 3-2 trafił Mateusz Wysokiński. To była 92. minuta, ale sytuacja zmieniła się już 60 sekund później. Po dośrodkowaniu do dogrywki doprowadził Amadej Marosa. Przez dodatkowe pół godziny lepszy był Górnik, ale nie potrafił tego potwierdzić golem. Dobrą okazję miał Dadok, ale kopnął za lekko. Z kolei niecelnie uderzył Blaż Vrhovec. O awansie kaliszan do ćwierćfinału przesądziły rzuty karne.