W trakcie rozmowy panowie poruszyli wiele wątków, a wreszcie pojawił się temat finału Pucharu Polski. W młodości Staszczyk, z racji miejsca pochodzenia, mocno trzymał kciuki za Raków, później po przeprowadzce do Warszawy siłą rzeczy jego uwaga bardziej skupiała się na Legii. Jak sam przyznaje, ciężko mu zdecydować, komu będzie kibicował bardziej 2 maja. Muniek Staszczyk o finale Pucharu Polski: Traktuję to trochę jak derby Wokalista podzielił się także głębszymi wspomnieniami ze śledzenia sportu najpierw w Częstochowie, a później już w stolicy. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, duży wpływ na jego decyzje miało środowisko, zarówno jeśli chodzi o kolegów z jednego osiedla, jak i o rodzinę. - Raków obserwowałem cały czas, bo przecież chodziłem na Raków jako taki małolat, bo wszystkie chłopaki z mojej dzielni chodziły na Raków albo na żużel. Więc chodziłem tak między piłką nożną a żużlem. No ale potem przyjechałem do Warszawy, Raków tak śledziłem jednym okiem, a zacząłem chodzić na Legię w 1990 roku, potem byłem na meczu z Manchesterem. Tak kontynuując tradycję wujka, tym bardziej że pamiętam te mecze Legii z najlepszych czasów, czyli mecz z Feyenoordem — miałem wtedy 7 lat i gorączkę. Pamiętam, że oglądałem to po prostu z ojcem, no bo oglądaliśmy tak każdy mecz w pucharach. Wtedy polskie drużyny sobie dobrze radziły, głównie Legia i Górnik. Jak tak pytasz o dzisiejsze nastawienie, to każdy wynik będzie dla mnie dobry. Ja to traktuje trochę jak derby - dzieli się wspomnieniami. W Święto Flagi Raków Częstochowa stanie przed szansą na skompletowanie swoistego "hat-tricka", czyli zdobycie krajowego pucharu po raz trzeci z rzędu. Legii ta sztuka udawała się już w przeszłości, a zespół Kosty Runjaicia może napisać historię i sprawić, że Warszawianie jako pierwsi w historii podniosą Puchar Polski po raz dwudziesty. Początek meczu zaplanowany jest na 16:00.