Piłkarze Wisły Kraków i Widzewa Łódź 28 lutego rozegrali spotkanie, którego stawką był awans do półfinału Pucharu Polski. Mecz ostatecznie zakończył się wygraną 2:1 gospodarzy, a po zakończeniu starcia więcej niż o postawie zawodników mówi się o pracy sędziów, którym zarzuca się wypaczenie wyniku rywalizacji. Najwięcej kontrowersji wzbudziło uznanie wyrównującego gola dla Wisły, który padł w doliczonym czasie gry. Powtórki wykazały bowiem, że w momencie oddawania strzału przez Angela Rodado, Igor Łasicki był na pozycji spalonej, a na dodatek odpychał Mateusza Żyro. To, że sędzia Damian Kos uznając trafienie popełnił błąd, przyznał nawet przewodniczący zarządu Kolegium Sędziów PZPN. "W czwartek wieczorem mieliśmy warsztaty VAR. Wspomnianą sytuację dokładnie i wszechstronnie przeanalizowaliśmy. Rozstrzygaliśmy, co powinien zrobić sędzia główny i VAR. Nasze stanowisko jako prezydium Kolegium Sędziów PZPN jest jasne - sędzia Damian Kos popełnił błąd. Źle ocenił sytuację" - powiedział w rozmowie z Weszło. Kontrowersje w Pucharze Polski. Widzew Łódź złożył protest Ostatecznie Wisła wygrała po dogrywce 2:1 i awansowała do półfinału, z czym nie mogą pogodzić się władze Widzewa. Klub złożył do PZPN protest, w którym domagał się powtórzenia spotkania. Interia dotarła do treści tego protestu. "Będący na bardzo wyraźnej pozycji spalonej zawodnik Wisły Igor Łasicki ewidentnie wziął udział w akcji poprzez przeszkadzanie zawodnikowi Widzew Mateuszowi Żyrze w skutecznej interwencji obronnej poprzez popchnięcie, czym (...) w sposób niedozwolony uniemożliwił (...) zapobieżeniu zdobycia bramki dla Wisły na 1:1. Zatem w jednej akcji sędzia miał dwie podstawy do anulowania bramki dla Wisły i odgwizdania rzutu wolnego dla Widzewa" - czytamy. Nieoficjalnie: Mecz Wisły Kraków z Widzewem Łódź nie zostanie powtórzony Protestem miała zająć się Komisja ds. Rozgrywek i Piłkarstwa Profesjonalnego PZPN i od początku było wiadomo, że wniosek Widzewa prawdopodobnie zostanie oddalony. Mówił o tym w rozmowie z Interią były sędzia międzynarodowy i prezes PZPN Michał Listkiewicz. "Powód jest prosty - nie pozwalają na to przepisy. Nastąpił błąd sędziowski, bo przyznał to nawet przewodniczący sędziów Tomasz Mikulski, ale gdyby każdy błąd skutkował powtórzeniem meczu..." - przekonywał. Z ostatnich doniesień Sport.pl wynika, że faktycznie - do powtórki meczu Wisły z Widzewem nie dojdzie. Nie pozwala na to bowiem regulamin Pucharu Polski, a wspomniana Komisja ds. Rozgrywek i Piłkarstwa Profesjonalnego PZPN zajęła się wnioskiem tylko dlatego, że został on złożony zgodnie z obowiązującymi procedurami.