W pierwszej rundzie Odra Opole ograła aż 5:0 występujące w IV lidze rezerwy Podbeskidzia Bielsko-Biała. Teraz poprzeczka poszła jednak znacznie w górę, bo podopieczni Jarosława Skrobacza podejmowali ekstraklasową Pogoń Szczecin. Dla "Portowców" Odra to drugi z rzędu rywal z I ligi w tym sezonie Pucharu Polski. We wrześniu Kamil Grosicki i spółka pokonali 3:0 Stal Rzeszów. Tamto spotkanie było pierwszym - i jak na razie jedynym - zwycięstwem Pogoni od lutego tego roku. Szczecinianie mają ogromne trudności z grą poza własnym obiektem, z czym nie potrafił poradzić sobie ani Jens Gustafsson, ani dotychczas Robert Kolendowicz. Puchar Polski. Pogoń Szczecin męczyła się w Opolu Pogoń od początku meczu przeważała. Gospodarze skupiali się natomiast na defensywie i biegali za rywalami. Już w trzeciej minucie błąd popełnił Piotr Żemło i otrzymał żółtą kartkę. Później ukarany został również Adrian Purzycki - już dwóch piłkarzy musiało mieć się na baczności. Kuriozalny samobój w meczu Legii Warszawa. Padło pięć goli, deklasacja w Warszawie Tymczasem "Portowcy" konstruowali kolejne akcje. W słupek trafił Adrian Przyborek, do wysiłku bramkarza zmusił Wahan Biczachczjan. Goście dominowali coraz mocniej, ale brakowało im precyzji. Dobrze dysponowany był Adam Wójcik, który dwoił się i troił między słupkami. W dużej mierze dzięki jego wysiłkom do przerwy utrzymał się wynik 0:0. Pogoń wciąż nie potrafiła więc napocząć gospodarzy. Odra - Pogoń. 90 minut nie wystarczyło Przed drugą połową trener Skrobacz zdecydował się na dwie zmiany. Na boisku pojawili się napastnik Edvin Muratović i pomocnik Daniel Dudziński. Co ciekawe, żadnej roszady nie przeprowadził szkoleniowiec Pogoni. Najwyraźniej uznał, że da jeszcze szansę tym zawodnikom, na których postawił od początku. Obraz gry pozostawał tymczasem taki sam. "Portowcy" przebywali na połowie rywala, mieli optyczną przewagę, z której nic nie wynikało. Po kwadransie doszło więc do podwójnej zmiany - na plac gry zostali posłani Leonardo Koutris i Kacper Łukasiak. Sztab szkoleniowy liczył na to, że impuls z ławki pomoże przełamać impas. Wrze po gali Złotej Piłki. Tak głosował jedyny polski przedstawiciel Nic takiego się jednak nie stało. Po 90 minutach stadionowy zegar nadal wskazywał wynik 0:0. Potrzebna była więc dogrywka. Puchar Polski. Pogoń gra dalej Dodatkowe 30 minut biegania nie było czymś, co cieszyło piłkarzy Pogoni. Zwłaszcza że już w sobotę czeka ich kolejna wyjazdowa potyczka - tym razem wybiorą się do Lublina, oddalonego od Szczecina o blisko 750 kilometrów. "Portowcy" nie zamierzali jednak oszczędzać sił i wyczekiwać rzutów karnych. Postanowili kontynuować napór i liczyć na to, że w końcu trafią do bramki. Jak się okazało - wcale nie musieli na to długo czekać. Już w 92. minucie Grosicki wykończył podanie Łukasiaka i dał swojej drużynie cenne prowadzenie. Pogoń utrzymała wynik 1:0 do samego końca. I to pomimo tego, że w 120. minucie - po otrzymaniu drugiej żółtej kartki - boisko opuścić musiał Efthymios Koulouris. Jakub Żelepień, Interia