Wisła i Legia tylko raz w historii spotkały się w meczu Pucharu Polski. Było to także w 1/16 finału tych rozgrywek w sezonie 2008/09. Mecz też się odbył w Płocku, a Legia wygrała wówczas 2:1. Kosta Runjaić chciałby ten wynik dzisiaj powtórzyć. Jak sam przyznał nie miał zbyt wiele czasu na analizę piątkowego spotkania. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że jeśli Legia odpadnie z Pucharu Polski, to może zakończyć sezon bez żadnego trofeum. Przewaga Rakowa Częstochowa w lidze nad resztą stawki jest coraz większa i o mistrzostwo będzie w tym sezonie trudno. Runjaić będzie chciał przechytrzyć Pavola Stano, mocno mieszając w składzie. W porównaniu z piątkowym zestawieniem w Legii może nie zagrać niemal połowa tamtego składu. W bramce na pewno wystąpi Cezary Miszta, który w meczach pucharowych ma pewne miejsce w składzie, podczas gdy w lidze gra Kacper Tobiasz. Szwed odsunięty za błędy W piątek piłkarzem, który najbardziej zawiódł był prawy obrońca - Szwed Mattias Johansson. - Za błędy, które popełnił przy obu bramkach dla Wisły, powinien sobie odpocząć. Po takich błędach to naturalne - uważa były kapitan Legii, Cezary Kucharski. Jego zdaniem Legia wyjdzie na wtorkowy mecz żądna rewanżu. - Na pewno zespół będzie bardziej zmotywowany żeby wygrać niż w piątek. Ja nie pamiętam, żebym grał taką serię spotkań w ciagu czterech dni z tym samym rywalem, na tym samym stadionie. Myślę jednak, że Legia za wszelką cenę będzie się chciała odegrać. Tym bardziej, że w piątek nie grała wcale tragicznie. Przy lepszej skuteczności ten mecz mogła zakończyć z lepszym wynikiem, bo miała swoje sytuacje. W drugą stronę Wisła miała szczęście, bo legioniści pomogli jej przy obu golach - przypomniał Kucharski. Całkiem nowa linia ataku Miejsce Szweda zajmie reprezentant Mauritiusu Lindsay Rose. Obok niego zagrać mają Artur Jędrzejczyk i Maik Nawrocki. Miejsce w składzie straci lewy obrońca Filip Mladenović. W jego miejsce ma zagrać Yuri Ribeiro. W pomocy zagrają tak, jak w piątek Paweł Wszołek, Bartosz Slisz i Josue, Zamiast Patryka Sokołowskiego zobaczymy Bartosza Kapustkę. W ataku zagrać ma dwóch piłkarzy Maciej Rosołek i Ernest Muci, który zastąpi Carlitosa. - W ataku postawiłbym na Blaża Kramera - stwierdza Kucharski. - W piątek w polu karnym brakowało piłkarza z dobrą głową. Carlitos to jednak inny profil zawodnika i nie potrafił dochodzić do piłek posyłanych w pole karne z bocznych sektorów boiska. Kramer po wejściu zmarnował dobrą sytuację po strzale głową, ale pokazał, że potrafi się w niej znaleźć. Taki piłkarz dałby moim zdaniem większe pole manewru. Legia mogłaby zagrać coś innego - uważa Kucharski. Runjaić nie chce jednak grać jednym wysokim napastnikiem. Ciągle powtarza, że nie będzie powtarzał tego co było w poprzednim, tragicznym dla Legii sezonie, kiedy takim wysuniętym wysokim napastnikiem był Czech Tomas Pekhart. Tak samo nie chce aby "wyżej" grał Josue. Jego zdaniem Portugalczyk robi więcej dla zespołu, gdy jest bardziej cofnięty. O tym, jak znowu przechytrzyć niemieckiego trenera Legii, myśli też Pavol Stano. - To działa w obie strony. Jak wygrasz pierwszy mecz, to łatwiej podchodzisz do drugiego spotkania. Ale czy to jest reguła. Raczej nie. Zespół się podświadomie nakręca, że jak wygrał raz, to i za drugim będzie łatwo. Ale są różne czynniki, które mogą wpływać na to drugie spotkanie. Trenerzy w Pucharze Polski mają możliwość sprawdzenia innych zawodników i zmiany składu. Nawet niewielkie korekty mogą mieć wpływ na rezultat - analizuje słowacki szkoleniowiec. Spuchnięta noga Rzeźnika Stano zapowiedział, że także dokona korekt w składzie. Jedną z nich będzie zapewne znalezienie zastępstwa dla kontuzjowanego kapitana zespołu - Jakuba Rzeźniczaka, który w jednej z ostatnich akcji piątkowego meczu ucierpiał w starciu z Pawłem Wszołkiem. W mediach społecznościowych "Rzeźnik" pokazał swoją spuchniętą stopę, odpowiadając tym samy legionistom, którzy zarzucali mu grę na czas i symulowanie. Wisła miała wtedy wyczerpany limit zmian i w końcówce spotkania na stoperze grał środkowy napastnik Łukasz Sekulski, którego po spotkaniu zignorował Josue, nie podając mu ręki. Ten incydent został strasznie rozdmuchany przez media. Portugalczyk będzie miał dodatkową motywację, żeby udowodnić, że nie jest tylko boiskowym aktorem, który w każdym meczu musi odegrać swój teatrzyk, ale liderem i kapitanem Legii z prawdziwego zdarzenia. - Chyba nie będzie mi dane poprzez inną drogę, jak puchar, spełnić marzenie o grze na Stadionie Narodowym - mówił w piątek Sekulski. - Znam swoje miejsce w szeregu. Albo reprezentacja, albo finał. Mnie został już raczej tylko finał. Chciałbym dojść z Wisłą jak najdalej. Mamy na pewno trudnego przeciwnika, ale raz udało się go pokonać. Musimy podejść bardzo mocno skoncentrowani, z szacunkiem, lecz pewni swoich umiejętności. Myślę, że mamy, w cudzysłowie, psychologiczną przewagę. To nam udało się w tym fałszywym dwumeczu wyjść na prowadzenie - zapowiedział napastnik "Nafciarzy". Mecze Pucharu Polski można oglądać w pakiecie sportowym Polsat Box Go.