Lech Poznań zagra w finale Pucharu Polski po raz jedenasty - pięć pucharów zdobył, z czego po raz ostatni - w 2009 roku. Głód trofeów jest zatem w Poznaniu ogromny, a pikanterii dodaje fakt, że 2 maja na Stadionie Narodowym ekipa Lecha zagra z bezpośrednim rywalem w walce o mistrzostwo Polski. To Raków Częstochowa, który w finałowym meczu melduje się po raz trzeci. W 1967 roku finał przegrał, ale rok temu zwyciężył. CZYTAJ TAKŻE: Faworyt do zdobycia mistrzostwa Polski jest dość wyraźny Raków wyeliminował w półfinale Legię Warszawa i wówczas mówiło się, że kibice Lecha Poznań pewnie w finale zdominują trybuny Stadionu Narodowego. Są ich tysiące, frekwencja w Poznaniu jest najwyższa w Polsce, a Raków Częstochowa nie może się z Lechem pod tym względem równać. A jednak rzeczywistość wygląda inaczej. Wygląda na to, że siły obu ekip będą wyrównane. Finał Pucharu Polski. Frekwencja będzie znakomita Oba kluby dostały po 10 tysięcy biletów dla swoich fanów i zostały one wyprzedane. Dodatkowo Lech Poznań rozprowadził 6 tysięcy biletów z puli dla kibiców neutralnych, ale Raków Częstochowa odpowiedział niemal tym samym - jego kibice kupili 5 tysięcy dodatkowych biletów. Żadna ze stron nie będzie więc miała na Stadionie Narodowym wyraźnej przewagi, a fani Rakowa zamierzają się stawić równie licznie jak sympatycy Lecha. Nie oglądałeś Ligi Mistrzów? Zobacz wszystkie skróty meczów! Frekwencja na meczu 2 maja szykuje się znakomita i rekordowa. Na mecz wybiera się ponad 40 tysięcy kibiców. Najwyższa frekwencja na finale Pucharu Polski na Stadionie Narodowym to 48 563 osób z 2016 roku, gdy grały Legia Warszawa i Lech Poznań. najwyższa frekwencja na finale w dziejach to 70 tysięcy kibiców na Stadionie Śląskim w 1963 roku, gdy mierzyły się Zagłębie Sosnowiec z Ruchem Chorzów.