Żelisław Żyżyński, pisząc swój felieton na łamach portalu lodzkisport.pl, w język się nie gryzł. W jednym z akapitów wypowiedział się również na temat postawy Jarosława Królewskiego, który mocno zaangażował się w medialny konflikt dotyczący tamtego spotkania. - Lubię Jarosława Królewskiego, ale brutalnie zabrnął tym razem w ślepy zaułek. Pisze, jak zasłużyła Wisła na awans, wspomina wcześniejsze kontrowersyjne sytuacje z meczu, a nawet przypomina, jak bardzo pokrzywdzona była Wisła w sezonie, w którym spadała z Ekstraklasy. Ale nie rozumie - albo zrozumieć nie chce - jak bardzo nie ma to znaczenia. To nie jest faul w początkowej fazie meczu, akcja z 30. minuty, po której wszystko jeszcze zdarzyć się może. To ostatnia akcja meczu. I żadna kontrowersja. Fałszywy werdykt sędziego zalegalizowany mimo wglądu we wszystkie możliwe dokumenty. Kara pucharowej śmierci dla Widzewa, który wprawdzie o jakąś karę się prosił, bo grał słabo, ale nie zasłużył, by zabić jego marzenia tylko dlatego, że sąsiad w dzieciństwie wiele razy bywał pokrzywdzony. To sytuacja absolutnie wyjątkowa - ocenił Żyżyński. Królewski odpowiada dziennikarzowi. Znów angażuje się w medialną przepychankę Jarosław Królewski najwyraźniej poczuł się "wywołany do tablicy". Prezes Wisły Kraków odniósł się jednak nie do tego, a do innego fragmentu felietonu Żyżyńskiego, a zrobił o za pośrednictwem społecznościowej platformy "X". Królewski wziął na celownik następujący fragment z felietonu dziennikarza. - Jesteś piłkarzem Widzewa, Nie grasz dobrze, ale masz wynik przez ponad 110 minut boiskowej walki, przewidzianej na 2 razy 45 minut. I ktoś ci to kradnie - napisał Żyżyński. Szef Wisły słowami pokazał, jak sytuacja wygląda z jego perspektywy. To jednak nie koniec. W dalszej części swojej oceny tej sytuacji przyznał, że bramka stracona przez Widzew Łódź w końcówce drugiej połowy meczu była "niesłusznie uznana", ale "sprawiedliwie strzelona". W jego ocenie goście byli bowiem zespołem zdecydowanie słabszym piłkarsko, a potwierdziło się to w dogrywce, którą Wisła Kraków uczciwie wygrała. Królewski jeszcze raz dał do zrozumienia, że nie podoba mu się medialna burza, jaką Widzew Łódź rozpętał po tym meczu. Przypomnijmy, że jego prezes Michał Rydz oficjalnie domagał się nawet powtórzenia spotkania. Na koniec jeszcze raz podkreślił, że porażka Widzewa była zasłużona, a jedna błędna decyzja sędziego nie zmienia tego faktu.