Właściciel Lecha Poznań - Jacek Rutkowski przekonuje: "2012 rok to czas wielkich zmian na kluczowych stanowiskach w polskiej piłce - prezesem PZPN-u został Zbigniew Boniek, szefem Ekstraklasy Bogusław Biszof, radą nadzorczą tej ostatniej struktury kieruje Maciej Wandzel. Naprawdę wiążę z tymi osobami wielkie nadzieje". Jednak Rutkowski w piątek łapał się za głowę, oglądając spotkanie Lecha ze Śląskiem, w czasie którego pod "sektorówką" na trybunie numer 2 odpalono kilkadziesiąt rac. Dym pokrył całe boisko w Poznaniu. Bramkarz "Kolejorza", Krzysztof Kotorowski ledwo oddychał. Mecz został przerwany na kilka minut. Rutkowski przyznaje: "Musiałem się przespać, musiałem to wszystko przemyśleć". Wojewoda wielkopolski, Piotr Florek - sam kibic Lecha - był łaskawy. Zamknął trybunę numer 2, ale tylko na jedno spotkanie. Gdzie Puchar Polski w 2013 roku? Protesty kibiców trwają również w Warszawie i Krakowie. Czy w tej sytuacji możliwe jest, aby finał Pucharu Polski Anno Domini 2013 odbył się tam, gdzie jego miejsce - na Stadionie Narodowym w Warszawie? Na dziś to utopia, choć wszyscy ludzie dobrej woli w polskiej piłce chcieliby, aby tak się stało. Chce tego również policja, o czym mogliśmy przekonać się w czasie seminarium na temat bezpieczeństwa, które odbyło się w poprzednim tygodniu w Szczytnie. Co ciekawe na to spotkanie - aby porozmawiać o rzeczywistych problemach związanych z kibicami - nie przybył nikt z PZPN! Szok! Czyżby nowi włodarze przy ulicy Bitwy Warszawskiej 1920 roku przewidywali koniec świata zgodny z kalendarzem Majów? Nie zakładają, że przyjdzie im organizować finał Pucharu Polski w 2013 roku? Szef katedry zarządzania kryzysowego w Wyższej Szkole Policji - Jarosław Truchan nie tylko wystosował zaproszenie na ręce Bońka, ale był nawet gotowy zaprosić przedstawicieli kibiców. Czy kibice chcą jednak rozmawiać, czy tylko będą eskalować swoje żądania? Puchar Polski za Laty, czyli skandal goni skandal Finały za kadencji Grzegorza Laty, to za każdym razem był skandal i kompromitacja. W 2009 roku - przy okazji meczu w Chorzowie pomiędzy Lechem a Ruchem - ciągle przekładano termin. W 2010 roku ekipa Laty wyznaczyła termin finału PP w dniu finału Ligi Mistrzów! Sam Lato poleciał do Madrytu na finał z udziałem Interu i Bayernu. Rzecz jasna, prezesa PZPN zabrakło w Bydgoszczy na finale Jagiellonia - Pogoń... W 2011 roku Lato i spółka znowu wybrali Bydgoszcz, mimo wielu wątpliwości. Nie ma jak stadion lekkoatletyczny, aby rozegrać spotkanie pomiędzy Legią a Lechem. Nic dziwnego, że skończyło się wtargnięciem ultrasów na bieżnię i na murawę. A na marginesie jeszcze jedno - ten finał rozgrywano w dniu półfinału Ligi Mistrzów Barcelona - Real (ludzie w PZPN - litości!). W 2012 roku odwołano Superpuchar pomiędzy Legią a Wisłą, który miał się odbyć na Stadionie Narodowym w Warszawie. Nic dziwnego, że PZPN z finałem Pucharu Polski podążył do Kielc, gdzie przy okazji spotkania Legia - Ruch doszło do "racowiska". Race wbrew ustawie Race to symbol postulatów środowiska ultrasów. Co ciekawe, policja wcale nie mówi kategorycznego "nie" dla rac na stadionach - o ile zostanie zmieniona ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych z 2009 roku. Na razie jednak obowiązuje, co powoduje, że każda raca, petarda hukowa, czy inny środek pirotechniczny jest zabroniony. Na ultrasach specjalnego wrażenia to nie robi, o czym przekonały niedawne mecze Legii z Polonią, Wisły z Lechem, Śląska z Zagłębiem, czy Lecha ze Śląskiem. Stąd finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym wydaje się utopią. Rutkowski przekonuje: "Potrzebujemy kibiców, będziemy z nimi - mimo ostatnich wydarzeń - rozmawiać". Odpowiedzialność za prowadzenie dialogu spoczywa również na Bońku i jego ekipie. Tutaj nie ma podziału na: my - PZPN, oni - kluby. To wspólna odpowiedzialność całego środowiska polskiej piłki. Również ultrasów, których miejsce jest na stadionach, gdzie potrafią stworzyć naprawdę unikalny - w skali Europy - klimat (oby bez wulgaryzmów i rasizmu!). W finał Pucharu Polski w 2013 roku na Stadionie Narodowym w Warszawie wątpię, ale chciałbym, aby prezes Boniek postawił sobie to za cel. Jak się nie uda w 2013 roku, to może w kolejnym roku jego kadencji. To pokazywałoby, że w polskim futbolu jest normalnie. Po prostu... Autor: Roman Kołtoń Zapraszamy do wzięcia udziału w dyskusji na temat opraw z użyciem rac na stadionach! Oto niektóre z Waszych komentarzy: - Ja bym zezwolił na race w sektorach ultrasów. Przed sezonem przy kupnie karnetu tudzież przed meczem dostajesz ostrzeżenie: na Żylecie, w Młynie etc. dozwolone są race, więc jeśli nie chcesz siedzieć w dymie to wykup inne krzesełko, w bezpiecznym sektorze. Tylko oczywiście jeszcze jest kwestia wspomnianej ustawy z 2009... - pisze "trzynasty" - Piro była jest i będzie! nikt tego nie zatrzyma. Jeszcze nie dawno, Canal+ wręczał nagrody za najlepsze oprawy właśnie z wykorzystaniem RAC! A dziś ? ktoś wpadł na genialny pomysł....po prostu zabronić....i tyle. I dlatego jest jak jest. Kiedyś to nikomu nie przeszkadzało. A media...? Kiedyś były zadymy (bijatyki) i było źle. Teraz bijatyk nie ma, jest wspaniały doping i atmosfera, są sektorówki i trochę rac....ale to już też jest ZŁO, bo przecież trzeba o czymś pisać!!!! - podkreśla "kibic" - Cała odpowiedzialność MUSI spoczywać na klubach, bo to one organizują spotkania na wybranych przez siebie obiektach i zapewniają na nich bezpieczeństwo(w przypadku rozgrywek ligowych)!! Tylko kary finansowe nakładane na kluby mogą sprawić, że kluby zaczną zwracać uwagę na to co jest PRZEMYCANE na stadiony!! - przekonuje "K&K"