W poniedziałek na PGE Narodowym w Warszawie zostanie rozegrany finał Fortuna Pucharu Polski. Na murawie zmierzą się dwa najlepsze obecnie polskie kluby: Lech Poznań i Raków Częstochowa. I chociaż na trybunach zasiądzie grubo ponad 50 tys. kibiców z całej Polski, to tym razem na PGE Narodowym nie zobaczymy imponujących opraw z wielkimi flagami, które towarzyszyły finałowi w poprzednich latach. Taką decyzję podjęli stołeczni urzędnicy po opinii Państwowej Straży Pożarnej. Od tej decyzji odwołał się PZPN, ale - według informacji Interii - ratusz odwołanie zignorował. Odwołanie PZPN zostało odrzucone Kilka dni temu PZPN poinformował na swojej stronie internetowej, że jednym z warunków do uzyskania zezwolenia na imprezę masową, która miałaby się odbyć 2 maja, jest niedopuszczenie przez organizatora dużych flag. Taką decyzję podjął warszawski ratusz. Wzbudziła ona sporo emocji w piłkarskim środowisku i federacja postanowiła się od niej odwołać. Według ustaleń Interii w piątek Samorządowe Kolegium Odwoławcze przekazało informację o odrzuceniu odwołania PZPN. Jak udało nam się potwierdzić, w sprawie interweniował osobiście prezes Cezary Kulesza, który rozmawiał z przedstawicielami warszawskiego ratusza, ale nieugięta pozostała Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej, która nie zamierza cofnąć swojej opinii. Rzecznik PZPN tłumaczy To definitywnie kończy temat możliwości wnoszenia flag. Przyznał to także rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski. - Tym samym zawieszone zostało prawo PZPN jako organizatora meczu do wyrażenia zgody w przypadku prób wnoszenia flag czy banerów. Gdybyśmy teraz zgodzili się na to jako organizator, to decyzja byłaby zagrożona karą pozbawienia wolności do lat 8. Nie możemy więc nic więcej zrobić i musimy dostosować się do decyzji ratusza - powiedział Interii Kwiatkowski. Oznacza to, że na finale Pucharu, który w tym roku będzie rozegrany przy pełnych trybunach, kibice będą mogli wnosić wyłącznie flagi o maksymalnym rozmiarze 2 metry na 1,5 metra. Sebastian Staszewski, Interia