Arkadiusz Malarz, który przez cztery lata występował w Legii Warszawa, karierę zawodniczą zakończył w 2021 roku. Już rok później były golkiper dołączył do sztabu szkoleniowego "Wojskowych", gdzie został trenerem bramkarzy. Teraz 42-latek może świętować zdobycie pierwszego trofeum jako szkoleniowiec, ponieważ Legia pokonała we wtorkowym finale Pucharu Polski Raków Częstochowa. Finał Pucharu Polski. Legia wygrała, Kacper Tobiasz bohaterem "Wojskowi" wygrali po rzutach karnych, a ich zwycięstwo można uznać za małą niespodziankę, ponieważ "Medaliki" niemal przez cały mecz grały w przewadze jednego zawodnika po tym, jak czerwoną kartkę na początku spotkania obejrzał Yuri Ribeiro. - Musieliśmy wszystko przemeblować i chwała chłopakom, że wytrzymali trudny spotkania. W karnych pokazaliśmy swoją wyższość. Słowa uznania należą się całej drużynie - komentował Malarz w rozmowie z TVP Sport. Papszun przyznał się do błędu. "Nie popisałem się w tym temacie" Malarz docenił też postawę Kacpra Tobiasza, który niejednokrotnie ratował Legię przed utratą bramki. Jak ocenił były golkiper, młody zawodnik był bardzo skoncentrowany, co zresztą pokazywał już podczas treningów. - Cieszę się, bo jak schodził z rozgrzewki, to powiedziałem mu, że marzenia się spełniają i marzenia się spełnia. On to zrobił. Widziałem, jak miał łzy w oczach. Jemu i całej drużynie należy się duży szacunek - zaznaczył. Arkadiusz Malarz otwarcie: Nie lubię chamstwa Podczas wtorkowego finału momentami więcej niż na boisku działo się poza nim, ponieważ przy linii bocznej dochodziło do starć między członkami sztabów obu drużyn. W słowne utarczki i przepychanki wdawał się też Malarz, który otwarcie przyznał, że reagował na to, co robili rywale Legii. Przypomnijmy, że do starć między członkami sztabu oraz samymi piłkarzami doszło także po zakończeniu meczu, a jednym z "antybohaterów" został Filip Mladenović, który uderzył kilku rywali. Tomasz Hajto nie wytrzymał. "To nie jest normalne zachowanie"