Nie bez powodu spora grupa miłośników futbolu z tak wielkim utęsknieniem wyczekuje pierwszych spotkań w ramach Pucharu Polski. To rozgrywki wręcz stworzone pod sensacyjne wyniki już od rundy otwierającej rywalizację. Kibice przekonali się o tym chociażby we wtorek, kiedy do drugiej fazy nie przeszli dwaj przedstawiciele PKO BP Ekstraklasy - Lechia Gdańsk oraz Cracovia. Wstydu najedli się zwłaszcza krakowianie. Wicelider tabeli najwyższej klasy rozgrywkowej został zatrzymany przez trzecioligową Sandecję Nowy Sącz. Blisko zaskakującego wyniku było kilka godzin temu, gdy Piast Gliwice dopiero po rzutach karnych wyeliminował Hutnika. Wielu obserwatorów po cichu liczyło na niespodziankę także w Legnicy, do której zawitali podopieczni Marka Papszuna. "To może być najlepszy sezon w historii Rakowa Częstochowa. Po dwóch wicemistrzostwach z rzędu i dwóch triumfach w Fortuna Pucharze Polski, tym razem podopieczni Marka Papszuna mówią wprost - chcemy dubletu! I biorąc pod uwagę dotychczasowe rozstrzygnięcia zarówno w PKO BP Ekstraklasie, jak i Pucharze Tysiąca Drużyn, nie są to w żadnym razie zapowiedzi na wyrost" - mogliśmy przeczytać w zapowiedzi starcia dostępnej na "laczynaspilka.pl". Miedź Legnica kontynuuje dobrą passę. Wyrzuciła Raków Częstochowa z Pucharu Polski W województwie dolnośląskim piłkarskich fajerwerków początkowo nie stwierdzono, ponieważ na tablicy wyników długo utrzymywał się rezultat 0:0. Nie zmienił się on po podstawowych dziewięćdziesięciu minutach gry, więc sędzia zarządził dogrywkę. Ona również nie wyłoniła triumfatora i głównych bohaterów wieczoru czekał konkurs "jedenastek". W nim aż dwa pudła zaliczyli przedstawiciele Rakowa Częstochowa. Już na otwarcie nad bramką uderzył Stratos Svarnas, potem pojedynek z golkiperem rywali przegrał także Jean Carlos Silva. Nadzieję ekstraklasowiczowi dał nieudany strzał Floriana Hartherza z Miedzi, lecz reszta jego kolegów stanęła na wysokości zadania i to Legnica mogła świętować awans do kolejnej rundy zmagań. Sezon 2024/25 jak na razie dla zespołu prowadzonego przez Ireneusza Mamrota układa się naprawdę dobrze. Poza sukcesem w Pucharze Polski, piłkarze 53-letniego szkoleniowca zajmują trzecie miejsce w tabeli na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej i z pewnością chcą się włączyć do walki o przepustkę do elity.