Co to był za dramatyczny mecz w Gdańsku! Lechia Gdańsk prowadziła tuż przed końcem dogrywki 2-1 i szykowała się do świętowania awansu, gdy Legia Warszawa wyrównała. Podanie Josue przecięło obronę Lechii, pod bramką niespodziewanie znalazł się rezerwowy obrońca Lindsay Rose, który przelobował źle ustawionego Dusana Kuciaka. 2-2 w 118. minucie. W serii rzutów karnych legioniści byli już zdecydowanie lepsi, wykorzystali cztery rzuty karne, a lechiści wykazali się indolencją i pudłowali po strzałach Macieja Gajosa i Jarosława Kubickiego. Ten mecz rozpoczął się niemrawo, ale dogrywka dramaturgią mogła obdzielić kilka kolejek ligowych. Najpierw w 93. minucie waleczny rezerwowy Conardo Buchanelli Holz wywalczył piłkę przy linii bocznej, zgrał ją do Jarosława Kubickiego, który idealnym prostopadłym podaniem uruchomił Łukasza Zwolińskiego. Gdański snajper nie zwykł mylić się w takich sytuacjach! 2-1 dla Lechii! Gdy gospodarze szykowali się już do świętowania padło wyrównanie. Trener Lechii Gdańsk, Marcin Kaczmarek trochę zamieszał w ustawieniu, proponując ustawienie z trzema środkowymi obrońcami i Davidem Stecem oraz Rafałem Pietrzakiem na wahadłach. Zapewne po to, żeby zneutralizować lustrzane ustawienie Legii Warszawa. Początkowo w ogóle nie zdawało to egzaminu, po pierwsze dlatego że kontuzja wyeliminowała wypożyczonego z Legii, Joela Abu Hannę. A po drugie i najważniejsze, profil zawodników wahadłowych był kompletnie inny w obu drużynach, w Lechii byli tu ustawieni wyżej boczni obrońcy, a w ekipie gości zawodnicy ofensywni w osobach Filipa Mladenovicia i Pawła Wszołka. Ten drugi zresztą też opuścił boisko jeszcze w pierwszej połowie. Legia miała piłkę i inicjatywę, Lechia stała na swojej połowie, ale niewiele z tego wynikało. Lechiści poczynali sobie coraz śmielej, coraz lepiej wychodząc spod pressingu "Wojskowych". Wreszcie w 42. minucie Ilkay Durmus przeprowadził błyskotliwy rajd wzdłuż boiska, by uderzyć wreszcie na bramkę Cezarego Miszty. Rezerwowy na co dzień bramkarz Legii wyciągnął się jak długi, jednak zmylił go rykoszet od Maika Nawrockiego. Niespodziewane 1-0, a zaraz potem przyjezdnych postraszył groźnym strzałem Jarosław Kubicki. Tuż po przerwie był już remis. W pierwszej akcji Legii, Mario Maloca faulował Macieja Rosołka, sędzia Tomasz Musiał bardzo długo sprawdzał VAR, ostatecznie pokazał na punkt oddalony o 11 metrów od bramki. Josue pewnie wyrównał. Mecz zaczął się niejako od początku i tak jak na początku wyglądał. Legia miała piłkę, a Lechia za nią biegała. W 88. minucie w górę poszły ręce gdańskiej publiczności, niestety dla lechistów, Pietrzak był na spalonym. A potem była wymieniona na wstępie dogrywka i rzuty karne, po których w dramatycznych okolicznościach wywalczyła Legia Warszawa. Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 2-2 (1-1, 1-0) w rzutach karnych 2-4 Bramki: Ilkay Durmus 42’, Łukasz Zwoliński 93' - Josue 51' (rzut karny), Lindsay Rose 118'. Rzuty karne wykorzystane: Durmus, Zwoliński (Lechia) - Mladenović, Pich, Augustyniak, Josue (Legia). Rzuty karne niewykorzystane: Gajos, Kubicki (Lechia), Kramer (Legia). Lechia: Kuciak - Stec (77' Koperski), Maloca, Nalepa, Abu Hanna (12’ Tobers, 91' Castegren), Pietrzak - Kubicki, Kałuziński (77' Conrado), Gajos, Durmus - Paixao (62' Zwoliński). Legia: Miszta - Johansson (103' Rose), Augustyniak, Nawrocki - Wszołek (30’ Baku), Slisz, Kapustka (91' Celhaka), Josue, Mladenović - Rosołek (73' Kramer), Muci (91' Pich). Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Żółte kartki: Zwoliński (Lechia), Mladenovic, Josue (Legia) Widzów: 9101. Maciej Słomiński, Interia