Obie drużyny spotkały się ze sobą po dokładnie... czterech dniach. Ledwie w piątek zabrzanie ograli u siebie szczecinian 1:0 w meczu ligowym, przełamując tym samym serię dwóch z rzędu porażek. Tak się złożyło, że już we wtorek Górnik i Pogoń wpadły na siebie ponownie, tym razem w ramach Fortuna Pucharu Polski. Szkoleniowiec gości, Jan Urban, zdecydował się na aż sześć zmian w podstawowej jedenastce względem piątkowego starcia. Jego vis a vis, Jens Gustafsson, dokonał tylko dwóch korekt, z czego jedna - Olaf Korczakowski w miejsce Wahana Biczachczjana - była skutkiem wymogu obecności co najmniej jednego młodzieżowca w wyjściowym składzie. Szwedzki trener wysłał tym samym jasny sygnał - rozgrywki pucharowe traktuje w pełni serio. Pogoń - Górnik: Duża przewaga gospodarzy od początku Od początku spotkania takie samo wrażenie sprawiali jego podopieczni, którzy przejęli inicjatywę i raz po raz starali się zagrażać defensywie przyjezdnych. Dobrze wyglądała współpraca na lewej flance Kamila Grosickiego z Leonardo Koutrisem, a w 12. minucie groźne uderzenie oddał Rafał Kurzawa. Lukas Podolski opuści Górnik Zabrze? Prezes klubu reaguje. Zdecydowane słowa Pogoń nacierała, a stojący w bramce Górnika Michał Szromnik musiał uwijać się jak w ukropie. Z przebiegu spotkania szczecinianie zdecydowanie zasługiwali na prowadzenie, ale szwankowała skuteczność. Mało brakowało, a w 32. minucie niewykorzystane okazje zemściłyby się na "Portowcach" w bolesny sposób. Lawrence Ennali zagrał płasko wzdłuż bramki, a centymetry zadecydowały o tym, że żaden z graczy KSG nie zamknął akcji. Pogoń – Górnik: Zwrot akcji w 90. minucie Po zmianie stron obraz gry pozostał bardzo podobny. Miejscowi utrzymywali się z piłką na połowie zabrzan, ryzykując coraz mocniej. W ataki zaangażowanych było bowiem nawet dziewięciu graczy, podczas gdy Valentina Cojocaru zabezpieczał tylko Mariusz Malec. Górnik najwyraźniej przyjął takie warunki gry, ustawiając się głęboko i czekając na kontrataki. Raków Częstochowa ogłasza duży "transfer". Jest najmłodszy w Ekstraklasie Pogoń w końcu dopięła swego. W 72. minucie rezerwowy Biczachczjan urwał się prawym skrzydłem, dośrodkował płasko do kolejnego zmiennika - Alexandra Gorgona - i choć bramkarz zdołał odbić piłkę, wobec dobitki Grosickiego był już zupełnie bezradny. Wydawało się, że "Portowcy" utrzymają skromne prowadzenie do samego końca. W 90. minucie doszło jednak do prawdziwego zwrotu akcji - wyrównał Sebastian Musiolik, który najlepiej odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym gospodarzy. Było 1:1, a to oznaczało konieczność rozegrania dogrywki. Puchar Polski: Dogrywka wyłoniła pierwszego ćwierćfinalistę Na gola nie trzeba była długo czekać. Już w 95. minucie Pogoń odzyskała prowadzenie. Kurzawa obsłużył Leo Borgesa świetnym podaniem prostopadłym, a Brazylijczyk nie pomylił się na etapie finalizacji. Mając świadomość tego, jak krucha jest jednobramkowa przewaga, szczecinianie dążyli do zdobycia kolejnej bramki. Mecz coraz bardziej się otwierał, bo i piłkarze Górnika wiedzieli, że powoli kończy im się czas. Ostatecznie jednak - pomimo kilku okazji - więcej bramek nie padło. Pogoń została więc pierwszym ćwierćfinalistą Fortuna Pucharu Polski sezonu 2023/2024. Jakub Żelepień, Interia