Chociaż podczas finału Fortuna Pucharu Polski na murawie PGE Narodowego działo się niewiele, to emocji nie zabrakło wokół meczu. Po remisie w regulaminowym czasie gry i dogrywce Legia Warszawa pokonała Raków Częstochowa w rzutach karnych. Gorąco było jednak przede wszystkim w strefach technicznych obu drużyn, gdzie wielokrotnie dochodziło do kłótni i prowokacji. Mladenović surowo ukarany po finale Już po końcowym gwizdku, kiedy to gracze Legii biegli w stronę swoich kibiców, by pod ich sektorem celebrować triumf, zaczepiany przez rywali Filip Mladenović uderzył kilku z nich. Doszło do szarpanek, za które później serbski zawodnik został surowo ukarany. W piątek odbyło się drugie posiedzenie Komisji Dyscyplinarnej PZPN, która omawiała między innymi kwestię zachowania Filipa Mladenovicia. Interia Sport jako pierwsza dowiedziała się jakie kary zostały nałożone na piłkarzy Legii i Rakowa. Piłkarz Legii został zawieszony na trzy miesiące - zarówno w rozgrywkach pucharowych, jak i ligowych (kara obowiązuje od 5 maja 2023 roku). Oznacza to, że na murawę Serb wróci najwcześniej w sierpniu. Dodatkowo obrońca otrzymał olbrzymią grzywnę finansową w wysokości 120 tys. złotych. "Wstyd. Kara jest śmieszna" To, co dla jednych jest surową karą, dla innych wydaje się... śmieszne. Jakub Kosecki, który był gościem programu "Stan Futbolu" w TVP Sport, był zbulwersowany nie tylko zachowaniem Mladenovicia, ale także tym, jak został on potraktowany przez Komisję Dyscyplinarną PZPN. - Sam robiłem wiele rzeczy pod publiczkę, żeby się popisać, ale nikomu nie chciałem wyrządzić krzywdy. To, co zrobił Mladenović było głupie. Wstyd. Nawet jak na moje standardy, osoby kontrowersyjnej, to była przesada. Nigdy bym się czegoś takiego nie dopuścił - stwierdził były piłkarz Legii Warszawa. - Kara jaką nałożyła komisja jest śmieszna. 120 tysięcy złotych jest już bardziej dotkliwe, ale ciekawe czy to on zapłaci? Zanim ogłosili tę decyzję, byłem pewien, że pół roku to będzie minimum za taki wybryk. Zdarzają się głupie rzeczy na boisku i poza nim, ale czy kiedykolwiek widzieliście, żeby ktoś komuś trzy razy przyłożył w ryj i sobie po trzech miesiącach wrócił do gry w piłkę? - grzmiał "Kosa". Trener Legii zapowiada... szukanie furtki W klubie ze stolicy są jednak innego zdania. Na konferencji prasowej przez meczem Legii z Pogonią Szczecin Kosta Runjaic zapowiedział, że wszystko leży teraz w gestii prawników. Przyznał jednak, że choć spodziewał się kary, to jednak drużyna podejmie próbę jej złagodzenia. - Nie jestem ani sędzią, ani adwokatem. Nie posiadam takiej wiedzy, żeby dokładać swoje trzy grosze. Piłka jest po stronie naszego działu prawnego. Jeżeli znajdziemy jakiś punkt, do którego będzie można się przyczepić, to na pewno skorzystamy z dostępnych nam środków. Ja oczywiście spodziewałem się kary i konsekwencji po tym, co zaszło. Do tej pory nie słyszałem jednak żadnych informacji o konsekwencjach dla drużyny z Częstochowy. Musimy poczekać do końca tej całej sprawy - powiedział na konferencji prasowej Runjaic. Kosecki uważa jednak, że dla Mladenovicia nie powinno być już taryfy ulgowej. Na podstawie swojego doświadczenia stwierdził, że na miejscu prezesa Legii pozbyłby się Serba z kadry.