Starcie Wisły Kraków z Puszczą Niepołomice w Pucharze Polski było konfrontacją lidera Fortuna I Ligi z zasłużoną futbolową marką. Ostatecznie spotkanie miało w sobie masę dramaturgii, ekipa z Niepołomic zdołała doprowadzić do stanu 2:2 w samej końcówce dogrywki, grając w dziewiątkę. W karnych jednak awans zapewnili sobie wiślacy. - Mówiliśmy sobie w szatni, że naprawdę musimy mieć mocną drużynę, jeśli chodzi o mental, skoro grając w dziewięciu pokazaliśmy charakter i w końcówce dogrywki strzeliliśmy bramkę na 2:2. To dla nas małe zwycięstwo, że daliśmy radę w tak trudnym momencie. Walką i charakterem doprowadziliśmy do tego, że mieliśmy szansę do końca - podkreślał po spotkaniu obrońca Puszczy Erik Cikos, który swego czasu z Wisłą Kraków sięgał po mistrzostwo Polski. Puchar Polski. Sobolewski i Cikos. Spotkanie po latach W tamtej drużynie Roberta Maaskanta, sprzed ponad dekady, Słowak grał razem z Radosławem Sobolewskim, obecnie szkoleniowcem Wisły. - "Sobol" podszedł podczas meczu do mnie się przywitać. Przeżyliśmy razem świetny sezon w Wiśle. Pamiętam go jako charakternego człowieka i prawdziwego lidera tamtego zespołu, w którym graliśmy 12 lat temu. Miło było go znowu zobaczyć - przyznaje Cikos. Teraz Sobolewski stoi przed arcytrudnym zadaniem poukładania drużyny Wisły w czasach kryzysu - po spadku z Ekstraklasy "Biała Gwiazda" zajmuje dopiero 11. miejsce w Fortuna I Lidze, a wokół zespołu panuje w ostatnich tygodniach spory chaos organizacyjny. Na dodatek Sobolewski dostał zespół kadrowo zmontowany przez poprzednika, Jerzego Brzęczka. Nie są to optymalne warunki dla 45-letniego szkoleniowca, by się wykazać, ale Cikos jest przekonany, że Sobolewski podoła zadaniu. - Wierzę, że "Sobol" da sobie z tym radę. On kocha Wisłę, jest gotów dać całe serce temu klubowi. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, wierzę, że "Biała Gwiazda" będzie szła w górę tabeli. Byłoby fajnie, jakby Wisła awansowała do Ekstraklasy razem z nami - stwierdził z uśmiechem piłkarz Puszczy. Sam Cikos opuścił plac gry tuż przed dogrywką. Słowak dopiero wraca do pełnej dyspozycji po kilkumiesięcznych zmaganiach z kontuzją, więc sztab nie chciał go przeciążyć. - Czułem już, że "ciągnie" mnie łydka, więc musiałem zejść przed dogrywką. Nie chciałem zrobić jakiejś krzywdy drużynie, gdybym został na boisku, a nie był w stanie grać na sto procent. Ale to tylko drobiazg, wynikający z tego, że długo nie grałem po 90 minut, wracając po poważniejszej kontuzji. Generalnie czuję się już dobrze fizycznie, cieszę się, że już jestem zdrowy - wyjaśniał. - Trzymałem kciuki, że wygramy w karnych. Ale nawet jeśli nie udało, to rywalizowaliśmy z naprawdę dobrą drużyną. Wisła Kraków - Puszcza. Erik Cikos: To wielki klub, mimo spadku Swego czasu w rozmowie z Interią Cikos wspierał pomysł zatrudnienia przez "Białą Gwiazdę" trenera Adriana Guli. Przekonywał jednak, że aby ten projekt wypalił, krakowski klub musiałby wykazać się zdecydowaną cierpliwością do pracy słowackiego szkoleniowca. Tak się jednak nie stało, w obliczu słabszych wyników Gula został po pół roku pracy zastąpiony przez Jerzego Brzęczka. Ostatecznie zespół Wisły spadł z Ekstraklasy. - Pamiętam naszą wcześniejszą rozmowę. Mówiłem, że Adrian jest trenerem, który potrzebuje czasu. Tak, by piłkarze naprawdę zrozumieli, czego od nich oczekuje. Zdaję sobie sprawę jednak, że Wisła jest taką marką, że nie jest tu wcale oczywiste, by dawać komuś dużo czasu na wykazanie się - stwierdza Cikos. - Mimo spadku to jest cały czas wielki klub i widać to po kibicach. Czytaj także: Dor Hugi jasno o rewolucji w Wiśle Kraków. "Dobra zmiana"