Tegoroczny Puchar Narodów Afryki nie rozpieszcza, jeśli chodzi o liczbę bramek. A jeśli już padają - to w dużej mierze z rzutów karnych. We wcześniejszych dziewięciu meczach padło zaledwie dziewięć bramek, z czego trzy właśnie po strzałach z jedenastego metra. W starciu Tunezji z Mali o wyniku także zadecydowały właśnie rzuty karne. Sędzia dwukrotnie przedwcześnie zakończył spotkanie To właśnie za sprawą rzutu karnego Malijczycy wyszli na prowadzenie w 48. minucie, gdy "jedenastkę" wykorzystał Ibrahima Kone, napastnik norweskiego Sarpsborga. Na niespełna kwadrans przed końcem rzut karny został także podyktowany dla Tunezyjczyków. Do piłki poszedł Wahbi Khazri, lecz jego strzał obronił malijski golkiper, Ibrahim Mounkoro! Do nietypowej sytuacji doszło jeszcze w 85. minucie meczu, gdy sędzia odgwizdał... koniec spotkania. Kiedy tunezyjscy trenerzy pokazali, że regulaminowy czas jeszcze nie upłynął, sędzia zawrócił i nakazał kontynuować grę.Spotkanie przedwcześnie zakończyło się jeszcze dla El Bilala Toure, który otrzymał bardzo kontrowersyjną czerwoną kartkę za rzekome kopnięcie rywala. Zambijski arbiter przeszedł samego siebie kilka chwil później, gdy odgwizdał koniec spotkania, gdy do upłynięcia 90 minuty pozostało jeszcze kilkanaście sekund. Tunezyjczycy rzucili się do niego z pretensjami, wobec czego sędzia musiał opuścić boisko w towarzystwie ochrony.Tunezja - Mali 0-1 (0-0) Bramka: 0-1 Kone (48. - z rzutu karnego).Czerwona kartka: Mali - Toure (87.). WG