Xavi w styczniu, po przegranym spotkaniu z Villarrealem, ogłosił, że po sezonie, odejdzie z klubu. Tymczasem dobre wyniki zespołu spowodowały, że 25 kwietnia zarówno on, jak i najważniejsze osoby w "Dumie Katalonii", a więc Laporta, Rafa Yuste, wiceprezes, i Deco, dyrektor sportowy, przyznali, że trener jednak zostaje i będzie dalej pracował z drużyną. To nie był koniec. Niektóre wypowiedzi Xaviego odnośnie rywalizacji z Realem Madryt, który w bieżącym sezonie odebrał Barcelonie tytuł mistrza kraju i Superpuchar Hiszpanii, spowodowały, że prezes zaczął mieć coraz większe wątpliwości. I obecnie ma stać na stanowisku, że trzeba jednak pożegnać szkoleniowca, który pracuje w klubie od listopada 2021 roku. I zrobić to pomimo konsekwencji finansowych. Xavi, którego kontrakt obowiązuje do czerwca 2025 roku, i jego sztab kosztowaliby klub około 20 milionów euro. FC Barcelona. Spotkanie Laporty i Xaviego zadecyduje o przyszłości trenera Jako podał "Mundo Deportivo", cała sytuacja ma się rozstrzygnąć po spotkaniu prezesa, który jest obecnie chory, z trenerem, podczas którego sternik Barcelony poinformuję klubową legendę, że już na niego nie liczy. Być może jednak, jak to bywa w przypadku dwóch ludzi emocjonalnie związanych z zespołem, dojdzie do kolejnego przełomu i zamiast rozwodu będziemy mieć kolejne pojednanie. Jeśli chodzi o ewentualnych następców Xaviego, to w grę wchodzą dwa nazwiska. Jednym z nich jest Rafael Marquez, który pracuje z rezerwami "Dumy Katalonii", a takie wzorce już przerabiano w tym klubie, wystarczy przypomnieć drogę Josepa Guardioli, zresztą także byłego piłkarza Barcelony podobnie jak Meksykanin. Kontrakt Marqueza z rezerwami, gdzie spędził dwa lata, wygasa po tym sezonie. Ten szkoleniowiec ma mieć dobre relacje z Laportą i Deco, a także zna młodych zawodników, na których pewnie "Duma Katalonii" w dalszym ciągu będzie stawiać. Inną opcją jest Hansi Flick, reprezentowany przez Piniego Zahaviego, przyjaciela Laporty. Niemiec ma już duże doświadczenie w pracy pod ogromną presją, bowiem, najpierw z sukcesami prowadził Bayern Monachium, gdzie jedną z największych gwiazd był Robert Lewandowski, obecnie napastnik Barcelony, a potem przejął reprezentację Niemiec, gdzie jednak się nie sprawdził i został zwolniony. FC Barcelona. Lewandowski dobrze zna jednego z kandydatów Mimo wszystko wymagania finansowe Flicka z pewnością są większe od Marqueza, a pojawiły się głosy, że przecież Niemiec, w odróżnieniu od Meksykanina, nie tylko nie zna specyfiku klubu, ale także jego planu na piłkę nożną i języka hiszpańskiego. Wszystko w rękach Laporty. Być może pojawienie się Flicka umocniłoby w drużynie pozycję "Lewego", o którego przyszłości także często pisze się jako niewiadomej. Co prawda Polak ma jeszcze dwa lata ważny kontrakt z Barceloną, co jednak nie oznacza, że nie mógłby wcześniej odejść. Na razie "Duma Katalonii" musi dokończyć sezon bez żadnego trofeum. Jego ostatnim aktem będzie wyjazdowe spotkanie z Sevilla FC, które zostanie rozegrane 26 maja o 21.00.