Bayern Monachium bardzo chciałby tego, aby Ronald Araujo skierował swoje kroki w kierunku przeciwnym do Roberta Lewandowskiego, czyli z FC Barcelona do stolicy Bawarii. Florian Plettenberg ze "Sky Sports" twierdzi, że priorytet sprowadzenia Urugwajczyka jest porównywalny z tym, który towarzyszył transferowi Harry'ego Kane'a latem 2023 roku. Bayern Monachium nie zmienia swoich planów co do Urugwajczyka, mimo że ten w obecnym sezonie prezentuje o wiele niższą formę niż w poprzednim, co odbija się na wynikach defensywnych FC Barcelona. Plettenberg twierdzi, że "Die Roten" są gotowi zapłacić ponad 70 milionów euro. Zadanie będzie jednak bardzo trudne. - Powiedziano mi, że nawet 80 milionów euro w tym oknie transferowym nie byłoby wystarczające. Wieszczą wielki powrót Benzemy. Wydawało się, że w tym klubie nie zagra już nigdy Bayern gotów zapłacić fortunę za Araujo. Jest jednak poważny problem Problem polega na tym, że klauzula odejścia Ronalda Araujo z FC Barcelona nie wynosi 70, 80, ani nawet 100 milionów, a aż miliard euro. Takich pieniędzy żaden klub nie zapłaciłby za żadnego piłkarza, a kontrakt Urugwajczyka z "Dumą Katalonii" obowiązuje do końca czerwca 2026 roku. FC Barcelona w tym momencie może czuć się więc względnie spokojna. Bayern Monachium będzie musiał pogodzić się z niepowodzeniem tego transferu i już doszedł do porozumienia z innym zawodnikiem - Erikiem Dierem z Tottenhamu Hotspur. Anglik dla "Die Roten" nie będzie jednak opcją na lata, a raczej do lata. Możliwe, że w czerwcu 2024 roku "Barca" będzie potrzebować zastrzyku gotówki, a wtedy rozważy przyjęcie poważnej oferty za Araujo, szczególnie jeśli ten nie poprawi swojej dyspozycji. Wartość rynkowa Ronalda Araujo na portalu "Transfermarkt" wynosi 70 milionów euro. Urugwajczyk w tym sezonie rozegrał łącznie 17 meczów w barwach FC Barcelona i zdobył w nich jednego gola.