Dziennik "As" twierdzi, że Xavi Hernandez rozpoczął swoją trenerską przygodę w Barcelonie od wyłożenia drużynie swoistego dekalogu. Mają to być wymagania i reguły, których przestrzegania żąda Hiszpan. Na wstępie bowiem podkreślił, że jego rządy w Barcelonie mają się opierać na "porządku i wymaganiach". Piłkarz Barcelony ma jeść w klubie Punkt pierwszy dekalogu zakłada, że piłkarze mają przybywać do klubu przynajmniej półtorej godziny przed treningiem. Do tej pory ponoć mogli - na upartego - zjawiać się w klubie nawet pół godziny przed startem zajęć. Xavi chce to zmienić, by mieć czas na ewentualne indywidualne rozmowy z graczami, a przede wszystkim po to, by sami w spokoju mogli szykować się do zajęć. Jeden z punktów dekalogu zakłada też, że zawodnicy mają spożywać posiłki w klubie. Koniec z samowolką w tym względzie. Chodzi również o to, by klub miał kontrolę nad ich jadłospisem i odpowiednim żywieniem. Xavi i jego dekalog. Taryfikator kar Xavi wprowadził też swoisty taryfikator kar za różne "grzechy" zawodników. W ostatnich latach nie było to praktykowane w katalońskim klubie, choć w przeszłości podobne metody stosowało kilku byłych szkoleniowców Barcelony, m. in. Luis Enrique. Ciekawy jest też punkt szósty dekalogu. Otóż pod rządami Xaviego dzień lub dwa dni przed meczem gracze Barcelony mają zakaz przybywania do domu później, niż o północy. Chodzi przede wszystkim o to, by właściwie się regenerować przed spotkaniami. Zawodnicy Barcelony mają też kategoryczny zakaz podejmowania "ryzykownych aktywności". A to oznacza np. żadnych rowerów elektrycznych czy surfingu - wylicza "As". JK